Sebastian Karaś powrócił do kraju po tym, jak w nocy z powodzeniem zakończył próbę przepłynięcia Bałtyku.
- Jak miałem 40 kilometrów, to już wtedy wszystko mnie bolało. Żołądek mi nie pracował i bardzo źle się wtedy czułem. A ostatnie kilometry były najgorsze. Chciałem w jakiś sposób oszukać swoją głowę. To była bardzo ciężka praca. Przez ostatnie dwa lata, tysiące kilometrów przepłynąłem. To jest uwieńczenie moich wysiłków - mówi Karaś.
Teraz przed Karasiem, krótki odpoczynek. Później przyjdzie czas na planowanie kolejnego wyzwania. Dodajmy, że nie jest to pierwszy ekstremalny wyczyn Karasia. Na swoim koncie ma już między innymi przepłynięcie kanału La Manche.