Pastwią się nad moją córeczką - mówi Piotr Kwiatkowski, ojciec 11-miesięcznej Marcelinki z Hamburga, która w październiku została odebrana rodzicom przez Jugendamt, czyli niemiecki urząd do spraw dzieci i młodzieży.
Rodzina odwiedziła dziewczynkę w sobotę. Matka Marcelinki twierdzi, że z tygodnia na tydzień córka czuje się coraz gorzej psychicznie i fizycznie.
- Odkąd zabrali ją z domu, jest w gorszym stanie. Marcelinka nie uśmiecha się i zrobiła się nerwowa. Jak coś jej nie pasuje, to od razu zaczyna płakać. Po każdej wizycie u niej nie mogę dojść do siebie - mówi mama dziewczynki.
Dziecko zostało odebrane przez Jugendamt po kłótni rodziców 15 października. Według relacji pary, pracowniczki tej organizacji przyszły po Marcelinkę o 2 w nocy i zabrały ją, gdy była pod opieka babci. Dziewczynka do dziś przebywa w placówce Jugendamtu.
W sobotę Marcelinkę odwiedziła również jej 15-letnia siostra. - Prawie nie poznałam Marcelinki. Wyglądała zupełnie inaczej, była cała potargana, miała strupki na twarzy, była podrapana i zasmarkana - mówi siostra dziewczynki.
Piotr Kwiatkowski, ojciec Marcelinki mówi, że Jugendamt wystawił rachunek w wysokości siedmiu tysięcy euro za pierwszy miesiąc pobytu dziecka. Jego zdaniem, organizacja celowo zaniedbuje jego córkę. - Pastwią się. Jak można zostawić dziecko w wózku, bez kocyka, przy temperaturze pięciu stopni na zewnątrz. Marcelinka jest cała zakatarzona - twierdzi mężczyzna.
O dalszych losach dziecka ma rozstrzygnąć sąd. Wciąż jednak nie został wyznaczony termin rozprawy.
- Odkąd zabrali ją z domu, jest w gorszym stanie. Marcelinka nie uśmiecha się i zrobiła się nerwowa. Jak coś jej nie pasuje, to od razu zaczyna płakać. Po każdej wizycie u niej nie mogę dojść do siebie - mówi mama dziewczynki.
Dziecko zostało odebrane przez Jugendamt po kłótni rodziców 15 października. Według relacji pary, pracowniczki tej organizacji przyszły po Marcelinkę o 2 w nocy i zabrały ją, gdy była pod opieka babci. Dziewczynka do dziś przebywa w placówce Jugendamtu.
W sobotę Marcelinkę odwiedziła również jej 15-letnia siostra. - Prawie nie poznałam Marcelinki. Wyglądała zupełnie inaczej, była cała potargana, miała strupki na twarzy, była podrapana i zasmarkana - mówi siostra dziewczynki.
Piotr Kwiatkowski, ojciec Marcelinki mówi, że Jugendamt wystawił rachunek w wysokości siedmiu tysięcy euro za pierwszy miesiąc pobytu dziecka. Jego zdaniem, organizacja celowo zaniedbuje jego córkę. - Pastwią się. Jak można zostawić dziecko w wózku, bez kocyka, przy temperaturze pięciu stopni na zewnątrz. Marcelinka jest cała zakatarzona - twierdzi mężczyzna.
O dalszych losach dziecka ma rozstrzygnąć sąd. Wciąż jednak nie został wyznaczony termin rozprawy.