Głównym problemem polskich rolników i sadowników jest to, że nie sprzedają swoich produktów bezpośrednio klientowi - zgodzili się goście audycji "Radio Szczecin na Wieczór". Zamiast tego np. owoce miękkie trafiają do skupów. Tam ceny są nawet o kilkaset procent niższe niż w sklepach.
Jak mówił rolnik z Radziszewa, Leszek Jager, w tej chwili przetwórstwo jest skupione wokół kilku dużych podmiotów, co prowadzi do monopolu, a w konsekwencji do zaniżania cen skupu. - Te podmioty poszły w obce ręce, a my jako rolnicy mamy utrudnioną możliwość przetwarzania własnych produktów. Niemalże zostało to zlikwidowane. Trudno jest przetworzyć swoje owoce, zrobić słoiczki i móc to sprzedać. Możemy to robić tylko na jarmarkach i we własnym gospodarstwie - wyjaśniał Jager.
Potwierdza to plantator malin z Gryfic, Stefan Grządziel. - Kilogram malin w Połczynie to 3,50 zł i mają podnieść na ok. 4 zł. Jeżeli byłoby 3,50, to ja w ogóle bym tego nie zbierał, bo pracownik za kilogram bierze teraz 2,50 zł. Ta złotówka nie pokrywa kosztów transportu i oprysków - wyliczał Grządziel.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział we wtorek, że najpóźniej w czwartek rząd zaprezentuje nowe rozwiązania dla rolników, które mają poprawić sytuację na rynku.