Nie można jeszcze mówić o dużym wzroście zakażeń, mamy nadal kruchą stabilizację - tak o sytuacji epidemiologicznej w kraju i regionie mówi dr Joanna Jursa-Kulesza.
Minionej doby w Zachodniopomorskiem przybyło 430 chorych, 24 godziny wcześniej było ich o 200 mniej.
- Nie możemy jeszcze mówić o stałym trendzie wzrostowym - mówi Kierownik Samodzielnej Pracowni Mikrobiologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie i przewodnicząca Zespołu Kontroli Zakażeń Szpitalnych w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie.
- Musimy cały czas pamiętać on tym, że to my transmitujemy wirusa. Nie należy jakiejś paniki wprowadzać, tylko trzeba się zastanowić czy ja rzeczywiście musze wyjść z domy, czy odwiedzić znajomych - tłumaczy Jursa-Kulesza.
Nie demonizujmy też kontaktów na świeżym powietrzu - tak Jursa-Kulesza komentuje sytuacje do jakich dochodziło w weekend. Zakopane czy miejscowości na polskim wybrzeżu były pełne turystów.
- Jeżeli to było świeże powietrze, rzeczywiście tam były pijane osoby, i rzeczywiście trzeba było interweniować. Były zbite grupy ludzi, to faktycznie jeśli ktoś był dodatki, to te kilka, kilkanaście osób uległo zakażeniu. Bardziej mnie jednak martwią przestrzenie zamknięte - dodaje Jursa-Kulesza.
Wpływ wydarzeń weekendowych na liczbę zakażeń będzie można zaobserwować dopiero za kilkanaście dni.