Ci ludzie żyli w ciągłym napięciu, presja była niesamowita - tak o oddziałach "Żołnierzy Wyklętych" opowiada Stanisław Płużański, autor książki "Mróz, głód i wszy. Życie codzienne wyklętych".
Trzeba pamiętać, że partyzanci po drugiej wojnie światowej żyli w ekstremalnych warunkach.
- Było tak, że nawet jeżeli oddział chciał się umyć, to wielu z nich była taka praktyka, że myła się tylko 1/3 żołnierzy. W tym czasie pozostali pilnowali okolicy i upewniali się, że znikąd nie przychodzi zagrożenie. Podobnie było ze spaniem. Zawsze ktoś musiał ich pilnować i stać na warcie - mówi Płużański.
"Żołnierze Wyklęci" liczyli, że wybuchnie trzecia wojna światowa.
- Powszechna była wiara w wybuch trzeciej wojny światowej. W zasadzie tak, jak zmieniało się podejście partyzantów do zwycięstwa na przestrzeni lat, to była to taka rzecz, w która oni najmocniej wierzyli i w której najbardziej pokładali nadzieję. Liczyli na to, że konflikt między zachodem a Związkiem Radzieckim jest po prostu nieunikniony - mówi autor książki "Mróz, głód i wszy. Życie codzienne wyklętych".
Szacuje się, że po drugiej wojnie światowej w partyzantce antykomunistycznej było około 20 tysięcy ludzi.
- Było tak, że nawet jeżeli oddział chciał się umyć, to wielu z nich była taka praktyka, że myła się tylko 1/3 żołnierzy. W tym czasie pozostali pilnowali okolicy i upewniali się, że znikąd nie przychodzi zagrożenie. Podobnie było ze spaniem. Zawsze ktoś musiał ich pilnować i stać na warcie - mówi Płużański.
"Żołnierze Wyklęci" liczyli, że wybuchnie trzecia wojna światowa.
- Powszechna była wiara w wybuch trzeciej wojny światowej. W zasadzie tak, jak zmieniało się podejście partyzantów do zwycięstwa na przestrzeni lat, to była to taka rzecz, w która oni najmocniej wierzyli i w której najbardziej pokładali nadzieję. Liczyli na to, że konflikt między zachodem a Związkiem Radzieckim jest po prostu nieunikniony - mówi autor książki "Mróz, głód i wszy. Życie codzienne wyklętych".
Szacuje się, że po drugiej wojnie światowej w partyzantce antykomunistycznej było około 20 tysięcy ludzi.