Strach, bezsilność i gniew. To emocje jakie wzbudza wojna na Ukrainie. Pogrążeni są w nich zarówno Ci, którzy w kraju zostali, jaki i Ci, którzy wyemigrowali. Nazarii Bunchuk pochodzi z Ukrainy, a od pięciu lat mieszka w Szczecinie, gdzie uczy się i pracuje.
Od wybuchu wojny wciąż kontaktuje się ze swoją rodziną z Kijowa i Dniepru.
- Ludzie są spanikowani, w sklepach i na stacjach paliw są ogromne kolejki. Wszyscy starają się zebrać jak najwięcej zapasów, żeby mieć na dłuższą chwilę, ponieważ nikt nie wie, jak sytuacja potoczy się dalej - mówi Bunchuk.
Każdy kontakt z rodziną wzmaga emocje, a gniew i żal jest w tym przypadku dominujący.
- Złość jest, ponieważ to jest mój kraj, gdzie się urodziłem, gdzie dorastałem, boli mnie jak patrzę, jakie rzeczy się dzieją w moim kraju - dodaje Bunchuk.
Nazarii apeluje do swoich rodaków, aby mimo wszelkich przeciwności nie tracić nadziei. Mężczyzna wierzy, że "po każdej burzy pojawi się tęcza".
- Ludzie są spanikowani, w sklepach i na stacjach paliw są ogromne kolejki. Wszyscy starają się zebrać jak najwięcej zapasów, żeby mieć na dłuższą chwilę, ponieważ nikt nie wie, jak sytuacja potoczy się dalej - mówi Bunchuk.
Każdy kontakt z rodziną wzmaga emocje, a gniew i żal jest w tym przypadku dominujący.
- Złość jest, ponieważ to jest mój kraj, gdzie się urodziłem, gdzie dorastałem, boli mnie jak patrzę, jakie rzeczy się dzieją w moim kraju - dodaje Bunchuk.
Nazarii apeluje do swoich rodaków, aby mimo wszelkich przeciwności nie tracić nadziei. Mężczyzna wierzy, że "po każdej burzy pojawi się tęcza".