To tragedia i ważne, żeby o tym pamiętać - mówią zgodnie szczecinianie, którzy odwiedzali w poniedziałek Cmentarz Centralny w Szczecinie. Wspominając Zbrodnię Katyńską dostrzegają analogię do tego, co dziś dzieje się na Ukrainie.
Egzekucje trwały sześć tygodni. Jeńcy ginęli od strzału w tył głowy, chowano ich w bezimiennych dołach śmierci. Wśród rozstrzelanych byli oficerowie Wojska Polskiego - wybitni dowódcy i stratedzy, policjanci, urzędnicy, uczeni, profesorowie wyższych uczelni, artyści, lekarze, nauczyciele i prawnicy.
Szczecinianie, którzy w poniedziałek byli na cmentarzu, gdzie znajduje się Krzyż Katyński, pamiętają o tych wydarzeniach. - Interesuje się tymi sprawami i dobrze wiem, co było. W tamtych czasach nie było to nagłaśniane. Ja to znam od 25 lat, może 30. Przedtem nie było nic na ten temat. Komuna w tamtych czasach skrywała to - mówią.
Dopiero w 1990 roku Rosjanie przyznali, że masowe egzekucje przeprowadziło NKWD. Pani Natalia mówi, że o prawdę historyczną trzeba dbać, a analogia do obecnej sytuacji na Ukrainie również się nasuwa.
- To pokazuje, że ludzie nie uczą się z historii, co się działo przedtem i popełniają te same błędy, a powinni się uczyć na podstawie historii - powiedziała pani Natalia.
Starania o upamiętnienie ofiar Katynia zostały uwieńczone w 2000 roku, w 60. rocznicę zbrodni, kiedy otwarto polskie cmentarze w Katyniu, Miednoje i Charkowie. W 2012 roku otwarto czwarty cmentarz - w Bykowni na Ukrainie.