Mają zostać sędziami, są jednymi z najlepszych absolwentów prawa w Polsce, a na swoje utrzymanie nie mają nawet minimalnej krajowej. To aplikanci uczący się w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury.
To ludzie którzy, aby zostać sędzią muszą spędzić jeszcze trzy lata na nauce i pracy pod okiem innych doświadczonych sędziów. Aplikanci zmęczeni brakiem reakcji ministerstwa, wystosowali petycję, w której domagają się podwyższenia stypendium.
Za swoją pracę w sądzie otrzymują stypendium, na pierwszym roku aplikacji to 3855 złotych na rękę, później kwota wzrasta o niecałe 500 złotych. Po odjęciu kosztów zostaje im mniej niż minimalna krajowa, a ustawa zabrania im dorabiać. Michał Matusiak, aplikant sędziowski ze Szczecina, autor petycji do Ministerstwa Sprawiedliwości podkreśla, że zawód sędziego jest faktycznie zarezerwowany dla ludzi z bogatych rodzin.
- Dużo aplikantów sędziowskich jest albo na garnuszku rodziców, albo na garnuszku partnerów, a to nie powinno w ten sposób wyglądać - mówi Matusiak.
Ministerstwo widzi potrzebę zmiany, na razie zapowiada zrównanie stypendiów aplikantów pierwszego roku z ich starszymi kolegami. Marta Kożuchowska-Warywoda, dyrektor departamentu kadr z Ministerstwa Sprawiedliwości zapowiada większą elastyczność przyznawania stypendium. Podkreśla jednak, że problem leży w budżecie.
- Podniesienie stypendium o 100 zł to jest koszt, który obciąża budżet Skarbu Państwa gdzieś na poziomie jednego miliona - tłumaczy Kożuchowska-Warywoda.
Pierwsza bariera finansowa, z jaką muszą zmierzyć się aplikanci, to opłata za egzamin wstępny, czyli 2300 złotych.
W zeszłym roku na aplikację dostaje się tylko 13 procent zdających egzamin. W kraju uczy się łącznie około 700 aplikantów, w Szczecinie w ubiegłym roku aplikację rozpoczęły tylko 3 osoby.
Wśród kosztów, które muszą ponieść, jest na przykład opłata za nocleg podczas zajęć w Krakowie. Wynosi ona 900 złotych miesięcznie, nie licząc kosztów dojazdu.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
Za swoją pracę w sądzie otrzymują stypendium, na pierwszym roku aplikacji to 3855 złotych na rękę, później kwota wzrasta o niecałe 500 złotych. Po odjęciu kosztów zostaje im mniej niż minimalna krajowa, a ustawa zabrania im dorabiać. Michał Matusiak, aplikant sędziowski ze Szczecina, autor petycji do Ministerstwa Sprawiedliwości podkreśla, że zawód sędziego jest faktycznie zarezerwowany dla ludzi z bogatych rodzin.
- Dużo aplikantów sędziowskich jest albo na garnuszku rodziców, albo na garnuszku partnerów, a to nie powinno w ten sposób wyglądać - mówi Matusiak.
Ministerstwo widzi potrzebę zmiany, na razie zapowiada zrównanie stypendiów aplikantów pierwszego roku z ich starszymi kolegami. Marta Kożuchowska-Warywoda, dyrektor departamentu kadr z Ministerstwa Sprawiedliwości zapowiada większą elastyczność przyznawania stypendium. Podkreśla jednak, że problem leży w budżecie.
- Podniesienie stypendium o 100 zł to jest koszt, który obciąża budżet Skarbu Państwa gdzieś na poziomie jednego miliona - tłumaczy Kożuchowska-Warywoda.
Pierwsza bariera finansowa, z jaką muszą zmierzyć się aplikanci, to opłata za egzamin wstępny, czyli 2300 złotych.
W zeszłym roku na aplikację dostaje się tylko 13 procent zdających egzamin. W kraju uczy się łącznie około 700 aplikantów, w Szczecinie w ubiegłym roku aplikację rozpoczęły tylko 3 osoby.
Wśród kosztów, które muszą ponieść, jest na przykład opłata za nocleg podczas zajęć w Krakowie. Wynosi ona 900 złotych miesięcznie, nie licząc kosztów dojazdu.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski


Radio Szczecin