Piłkarze ręczni Sandry SPA Pogoni postraszyli faworyta i byli bliscy sprawienia niespodzianki w spotkaniu z Gwardią Opole w Superlidze. Po zaciętym meczu szczecinianie minimalnie jednak przegrali we własnej hali z czwartym zespołem minionego sezonu 26:27.
Do przerwy podopieczni trenera Piotra Frelka przegrywali 13:17 i nic nie wskazywało na ich końcowy sukces. Na początku drugiej połowy portowcy odrobili straty i wyszli na prowadzenie. Po dramatycznej i niezwykle emocjonującej końcówce gospodarze ulegli ostatecznie opolanom jedną bramką.
Rozgoryczony wynikiem sobotniego meczu z Gwardią był rozgrywający szczecińskiej drużyny Paweł Krupa.
- Potrafimy wyjść na prowadzenie przy minus pięciu bramkach i - tak naprawdę - nie dać żadnej szansy przeciwnikowi. Oni nic wtedy nie mogli zrobić! Ale znowu Opole wyszło na prowadzenie..., za dużo błędów. W końcówce zabrakło chłodnej głowy! W ataku błędy, kilka rzutów niepotrzebnych, przepuszczenia w obronie i... jedną bramką "w plecy" - analizował Krupa.
To był drugi mecz w Superlidze i druga porażka naszej siódemki. Za tydzień w kolejnym meczu szczypiorniści Sandry SPA Pogoni Szczecin na Górnym Śląsku zagrają z Górnikiem Zabrze
Rozgoryczony wynikiem sobotniego meczu z Gwardią był rozgrywający szczecińskiej drużyny Paweł Krupa.
- Potrafimy wyjść na prowadzenie przy minus pięciu bramkach i - tak naprawdę - nie dać żadnej szansy przeciwnikowi. Oni nic wtedy nie mogli zrobić! Ale znowu Opole wyszło na prowadzenie..., za dużo błędów. W końcówce zabrakło chłodnej głowy! W ataku błędy, kilka rzutów niepotrzebnych, przepuszczenia w obronie i... jedną bramką "w plecy" - analizował Krupa.
To był drugi mecz w Superlidze i druga porażka naszej siódemki. Za tydzień w kolejnym meczu szczypiorniści Sandry SPA Pogoni Szczecin na Górnym Śląsku zagrają z Górnikiem Zabrze