Ścianę śmierci, gdzie w latach 40. i 50. komuniści mordowali żołnierzy i działaczy podziemia niepodległościowego - odkryto na terenie byłego więzienia przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Na fragmencie muru odnaleziono kilkadziesiąt śladów po kulach.
- Ta ściana na każdym, kto ma odrobinę wrażliwości w sobie, wywoła szczególne emocje. Tu stał prokurator, gdzieś tu stał naczelnik (aresztu Alojzy - red.) Grabicki, a przy tej ścianie stali nasi bohaterowie - mówił Szwagrzyk, wskazując miejsca przy odkrytej niedawno ścianie egzekucji.
- Za kilka miesięcy wrócimy tutaj z ekipą, po to żeby przebadać dokładnie to, co jest w tej chwili pod chodnikiem. Liczymy na to że kule, łuski znajdziemy gdzieś tutaj pod ziemią. A może będzie to jakaś rzecz, która była przy ofierze w chwili śmierci? Zrobimy wszystko, żeby wszystko, cokolwiek pozostało, odnaleźć - zapewnił.
- Zygmunt Szendzielarz, Łukasz Ciepliński - to jest miejsce ich śmierci - mówił Jacek Pawłowicz, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL.
- Według relacji więźniów, którzy siedzieli w Pawilonie I i czekali na egzekucje, więźniowie wchodzili do tego budynku i po 15-20 sekundach słychać było strzały. 75 śladów po kulach z broni krótkiej, tetetka albo pepesza, to jest to, z czego do tych ludzi strzelano - relacjonował Pawłowicz.
Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, które ma być jednym z najważniejszych miejsc przywracania pamięci bohaterom ruchu antykomunistycznego, powstało w ubiegłym roku na terenie dawnego więzienia przy ul. Rakowieckiej w Warszawie. W okresie stalinowskim więziono i zamordowano tam m.in. rotmistrza Witolda Pileckiego, mjr. Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka, mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora, gen. Augusta Emila Fieldorfa, ps. Nil, ppłk. Łukasza Cieplińskiego, ps. Pług, ppłk. Antoniego Olechnowicza ps. Podhorecki.
Obecny na czwartkowej uroczystości odsłonięcia odkrytej ściany śmierci minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro wspominał moment, gdy wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim zwiedzali po raz pierwszy areszt przy ul. Rakowieckiej. - Zwiedzaliśmy to więzienie, oglądaliśmy te straszne, ponure mury, które były świadkami okropnych zbrodni na szlachetnych ludziach. Ale mury, które widziały tak wiele zbrodni, dziś mogą służyć dobru, służyć pamięci - mówił Ziobro.
- To muzeum ma świadczyć o prawdzie, ma zadać ostatni cios temu, co zbrodniarze komunistyczni chcieli uczynić, czyli zniszczyć pamięć o prawdziwej historii Polski, pamięć o prawdziwych polskich bohaterach, których na zawsze miała okrywać hańba, a za sprawą tego muzeum i pracy całej grupy naukowców - patriotów te mury będą mówić o prawdzie następnemu pokoleniu Polaków. Będą mówić, jak ta prawda wyglądała, będą też budować, wierzę w to, patriotyzm młodych pokoleń Polaków i ich spojrzenie na naszą niełatwą historię, żeby budować dobrą przyszłość - dodał Ziobro.
Jak podano w informacji na temat odkrytej ściany śmierci, jest ona najbardziej prawdopodobnym miejscem śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego, "jednak z uwagi na rozbieżne relacje nie można tego ze 100-procentową pewnością potwierdzić".
25 maja 1948 r. władze komunistyczne wykonały wyrok śmierci na rotmistrzu Pileckim, oficerze ZWZ-AK, który w 1940 r. dobrowolnie poddał się wywózce do Auschwitz, aby zdobyć informacje o obozie. W 1947 r. został aresztowany przez UB. Torturowany i oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji, skazany został na karę śmierci. Wyrok wykonano w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy.
Ścianę odkryto, gdy po usunięciu warstwy tynku z więziennego muru byłego aresztu śledczego Warszawa-Mokotów odnaleziono ślady po kulach. Według relacji świadków, w latach 1945-1955 skazanych na śmierć żołnierzy antykomunistycznego podziemia prowadzono na wykonanie wyroku m.in. pod mur przy więziennej kotłowni, między łaźnią i magazynem odzieżowym. Tam właśnie mieści się odkryta ściana straceń. Ofiary ginęły od kul z broni krótkiej i pistoletu maszynowego. Strzałem w tył głowy, tzw. metodą katyńską, zamordowano wówczas na terenie więzienia mokotowskiego ok 350-400 osób.
Zwłoki ofiar komunistyczna bezpieka ukrywała w dołach śmierci na terenie Warszawy, m.in. na tzw. Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Obecnie trwa tam ostatni etap poszukiwań szczątków ofiar, które prowadzą specjaliści i wolontariusze Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN, którym kieruje prof. Szwagrzyk.