"Nie dla turystyki, tak dla mieszkań" - pod takim hasłem Hiszpanie protestowali między innymi w Barcelonie, na Majorce i Granadzie. W sumie w demonstracjach wzięło udział kilka tysięcy osób.
Zdaniem protestujących, przez masową turystykę rosną koszty życia i coraz trudniej o dostęp do mieszkań.
W Barcelonie demonstranci pojawili się m.in. przed jednym z hoteli, gdzie oblewali turystów wodą z plastikowych pistoletów. Policja zablokowała dalszy marsz, który miał zmierzać w stronę słynnej Sagrady Familii.
Na Majorce protestowało około ośmiu tysięcy osób. Ich głównym postulatem było prawo do godnych warunków mieszkaniowych. Wskazywano, że ceny najmu rosną, a lokale z rynku znikają, przerabiane na krótkoterminowe apartamenty dla przyjezdnych.
- Walczę o miejsce, w którym żyję, bo zmienia się w park rozrywki. - Miasto opuszczają lokalni mieszkańcy, bo już nie stać ich na życie tutaj. - Jestem zwyczajnie wkurzona. Politycy i firmy wykorzystują nasze miasto, żeby zarobić na turystach - mówią miejscowi.
Do manifestacji przyłączyło się też kilkanaście najpopularniejszych miast turystycznych w południowej Europie.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski
W Barcelonie demonstranci pojawili się m.in. przed jednym z hoteli, gdzie oblewali turystów wodą z plastikowych pistoletów. Policja zablokowała dalszy marsz, który miał zmierzać w stronę słynnej Sagrady Familii.
Na Majorce protestowało około ośmiu tysięcy osób. Ich głównym postulatem było prawo do godnych warunków mieszkaniowych. Wskazywano, że ceny najmu rosną, a lokale z rynku znikają, przerabiane na krótkoterminowe apartamenty dla przyjezdnych.
- Walczę o miejsce, w którym żyję, bo zmienia się w park rozrywki. - Miasto opuszczają lokalni mieszkańcy, bo już nie stać ich na życie tutaj. - Jestem zwyczajnie wkurzona. Politycy i firmy wykorzystują nasze miasto, żeby zarobić na turystach - mówią miejscowi.
Do manifestacji przyłączyło się też kilkanaście najpopularniejszych miast turystycznych w południowej Europie.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski