Przyjęte w czwartek zapisy ograniczające transport towarów na terenie innego państwa nie są jeszcze wiążące - powiedział przebywający w Szczecinie Bogusław Liberadzki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
Przyjęte przez Komisję Transportu i Turystyki ograniczenie dotyczyć ma głównie przewoźników międzynarodowych. Po wprowadzeniu nowych przepisów mieliby oni tylko trzy dni na swobodne poruszanie się po terenie innego państwa. Po tym okresie czekałaby ich obowiązkowa, 60-godzinna przerwa w podróży.
Przeciwko takiemu rozwiązaniu głosował europoseł Bogusław Liberadzki. Jego zdaniem, przyjęte w czwartek zapisy są niekorzystne głównie dla firm z Europy Środkowo-Wschodniej.
- Część polskiego biznesu straci na tym finansowo, mniejszy i bardziej rygorystyczny będzie dostęp do tamtych rynków. Ale, jednocześnie, może powstać sytuacja, że będzie więcej nieprawidłowości czy nadużyć stosowanych przez firmy francuskie, niemieckie, belgijskie czy holenderskie, bo stosują coś takiego teraz - zaznaczył europoseł.
Nowe przepisy miałyby obowiązywać od 2024 roku.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Cóż, wszyscy jednak pamiętają, jak nazwisko pana europosła pojawiło się w mediach, razem z innymi z "totalnej", gdy głosowali za niekorzystnymi dla polskich przedsiębiorców zmianami w delegowaniu pracowników...
a co Liberadzki sądzi o warunkach płacy i pracy w firmach tych polskich firmach typu Dziad-Trans?
Ostatnio we Włoszech zginął polski kierowca TIR, który został znaleziony martwy w kabinie.
Włoskie media skomentowały to krótko: NIELUDZKIE WARUNKI PRACY!
Ale Liberadzkiemu, ponoć socjaliście, to nie przeszkadza.
Pecunia non olet