Urnę z ziemią z Wołynia, gdzie podczas drugiej wojny światowej mordowano Polaków, wmurowano w piątek na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie. To kamień węgielny pod budowę pomnika ofiar nacjonalistów ukraińskich z lat 1939-1947.
- Cudem przeżyłem tę rzeź - mówił Antoni Dąbrowski, który na uroczystość przyjechał z Dębna. Jeden z nielicznych naocznych światków tamtych wydarzeń.
- Płakałem. Mama ze mną wyszła ukryć się w izbie. Podeszli pod drzwi, a mama była już przygotowana do śmierci. Modliła się z różańcem w ręku. Ja zaprzestałem płakać. Podeszli pod drzwi i jeden z banderowców powiedział: tu też chyba nikogo nie ma. I odeszli. Mama stwierdziła, że to był cud, że my żyjemy - opowiada Dąbrowski.
Wiele lat trwały zabiegi o upamiętnienie Ofiar Zbrodni Ludobójstwa na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej - mówił Jerzy Mużyło ze Stowarzyszenia Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć.
- Ten element urny jest kolejnym krokiem ku budowie pomnika. Powstanie w przyszłym roku, 11 lipca. W 75. rocznicę tych tragicznych czasów, gdzie zginęło w ciągu jednego dnia ponad 10 tysięcy Polaków - mówi Mużyło.
Urnę Pamięci wmurowano po mszy, którą odprawił arcybiskup Andrzej Dzięga.
- Płakałem. Mama ze mną wyszła ukryć się w izbie. Podeszli pod drzwi, a mama była już przygotowana do śmierci. Modliła się z różańcem w ręku. Ja zaprzestałem płakać. Podeszli pod drzwi i jeden z banderowców powiedział: tu też chyba nikogo nie ma. I odeszli. Mama stwierdziła, że to był cud, że my żyjemy - opowiada Dąbrowski.
Wiele lat trwały zabiegi o upamiętnienie Ofiar Zbrodni Ludobójstwa na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej - mówił Jerzy Mużyło ze Stowarzyszenia Kresy Wschodnie Dziedzictwo i Pamięć.
- Ten element urny jest kolejnym krokiem ku budowie pomnika. Powstanie w przyszłym roku, 11 lipca. W 75. rocznicę tych tragicznych czasów, gdzie zginęło w ciągu jednego dnia ponad 10 tysięcy Polaków - mówi Mużyło.
Urnę Pamięci wmurowano po mszy, którą odprawił arcybiskup Andrzej Dzięga.
- Cudem przeżyłem tę rzeź - mówił Antoni Dąbrowski, który na uroczystość przyjechał z Dębna. Jeden z nielicznych naocznych światków tamtych wydarzeń.