Kolejne negocjacje w Przelewicach zakończone fiaskiem. Duński inwestor i gmina nie porozumieli się w sprawie fermy norek. Rene Launa chce postawić gospodarstwo blisko budynków mieszkalnych i przelewickiego ogrodu dendrologicznego.
Do piątku gmina miała rozważyć możliwość odkupienia działki, na której ma stanąć zakład. Duńczyk chce za swój grunt 3 miliony złotych. To 10 razy więcej niż sam za niego zapłacił.
- Inwestor chyba uświadomił sobie, że są małe szanse na to, aby ta ferma, choćby nielegalnie, zaczęła funkcjonować - mówi Marek Kowalczuk ze stowarzyszenia "Wspólna sprawa". - Odrzuciliśmy kwotę, którą nam zaproponował, czyli te 3 mln.
Zdenerwowany przedsiębiorca opuścił więc spotkanie i zapowiedział, że z gminą spotka się w sądzie. Tymczasem wójt Marek Kibała zlecił przygotowanie planu zagospodarowania tego terenu. Dokument ma uniemożliwić hodowanie w tym miejscu jakichkolwiek zwierząt.
To jedyny sposób, w który Przelewice mogą powstrzymać inwestora przed założeniem fermy. Rene Launa chce hodować 10 tysięcy norek, a zgodnie z polskim prawem, przy takiej liczbie zwierząt, nie musi posiadać odpowiednich zezwoleń, w tym zgody inspektora ochrony środowiska.
Od dwóch tygodni mieszkańcy na własną rękę blokują transporty norek do Przelewic. Wykopali wilcze doły, a drogę prowadzącą do działki Duńczyka zastawili ciężkim sprzętem. Dyżurują dzień i noc.
- Inwestor chyba uświadomił sobie, że są małe szanse na to, aby ta ferma, choćby nielegalnie, zaczęła funkcjonować - mówi Marek Kowalczuk ze stowarzyszenia "Wspólna sprawa". - Odrzuciliśmy kwotę, którą nam zaproponował, czyli te 3 mln.
Zdenerwowany przedsiębiorca opuścił więc spotkanie i zapowiedział, że z gminą spotka się w sądzie. Tymczasem wójt Marek Kibała zlecił przygotowanie planu zagospodarowania tego terenu. Dokument ma uniemożliwić hodowanie w tym miejscu jakichkolwiek zwierząt.
To jedyny sposób, w który Przelewice mogą powstrzymać inwestora przed założeniem fermy. Rene Launa chce hodować 10 tysięcy norek, a zgodnie z polskim prawem, przy takiej liczbie zwierząt, nie musi posiadać odpowiednich zezwoleń, w tym zgody inspektora ochrony środowiska.
Od dwóch tygodni mieszkańcy na własną rękę blokują transporty norek do Przelewic. Wykopali wilcze doły, a drogę prowadzącą do działki Duńczyka zastawili ciężkim sprzętem. Dyżurują dzień i noc.