Nauczyciele z Dąbek alarmują - szkoła po 1 września nie jest przygotowana do nauki dzieci. Ich zdaniem, wójt gminy Darłowo nadal dąży do zamknięcia placówki.
Nauczyciele w ostrych słowach odnieśli się do obecnej sytuacji szkoły w Dąbkach. W liście do prezydenta napisali. - Mamy odczucie, że żyjemy w kraju totalitarnym, w którym bezwzględną władzę sprawuje wójt Franciszek Kupracz.
- Lista nieprawidłowości jest długa - mówi Elżbieta Augustynowicz, nauczycielka z Dąbek. - Bardzo dużo zmieniło się po 1 września w naszej szkole na niekorzyść zarówno dzieci, jak i nauczycieli.
Ich zdaniem, wójt samodzielnie zwołał i przeprowadził radę pedagogiczną, sporządził też plan lekcji i program zajęć dla nauczycieli, którego z nimi nie konsultował. Zmienił im też umowy, obcinając etaty i godziny. Zrobił to 2 września, czyli w okresie ochronnym dla nauczycieli.
- Proszę zaapelować do nauczycieli, żeby zajęli się uczniami, a nie samym sobą. Skończyły się zabawy. Trzeba wziąć się do nauki - odpowiada na zarzuty Franciszek Kupracz.
List trafił także do wojewody i kancelarii premiera.
Placówka w Dąbkach to szkoła uratowana przez rodziców i nauczycieli przed likwidacją. Gmina Darłowo chciała przekształcić placówkę z publicznej w społeczną i zaoszczędzić na tym blisko 700 tysięcy złotych rocznie. Uchwałę o likwidacji, z powodów formalnych uchylił wojewoda.