Polski szkuner z 12 osobami na pokładzie zatonął niedaleko Świnoujścia. Jedna osoba zginęła, reszta załogi została uratowana przez przepływający nieopodal niemiecki kuter.
- Sytuacja była dość dziwna, bo w pierwszej chwili otrzymaliśmy informację o godzinie 20 ze Stanów Zjednoczonych o zadziałaniu systemu powiadamiania o niebezpieczeństwie. Z tym że, dotyczyło to informacji wysłanej z tego szkunera, ale 22 godziny wcześniej. Prawdopodobnie była nadana omyłkowo - tłumaczy Jasiński.
Gdy tylko ustaliliśmy miejsce katastrofy, wysłaliśmy tam ratowników ze Świnoujścia - dodaje Jasiński.
- Ratownictwo z centrum koordynacyjnego w Bremen przekazało nam informację o nadaniu alertu, z tym że, nie wiadomo było o jaki statek chodzi. Również niemiecki kuter zgłosił do Świnoujścia potrzebę asysty medycznej. Dopiero po zebraniu wszystkich faktów, okazało się że zatonął polski szkuner "Down North" - mówi inspektor operacyjny Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego.
Na razie nie wiadomo co mogło być przyczyną zatonięcia polskiego statku.