Błyskawicznie dotrzeć ze Szczecina na poligon drawski - taki rozkaz otrzymali w sobotę wojskowi 12 Brygady Zmechanizowanej. Banalne? Jedynie z pozoru.
To był wyścig z czasem. By wykonać zadanie, żołnierze 1 batalionu Legionów Błękitnej Brygady podzielili się na dwie grupy.
Pierwsza - z ciężkim sprzętem - zameldowała się na stacji kolejowej Stobno. W czasie, gdy Rosomaki wjeżdżały na platformy, grupa druga dotarła na lotnisko Szczecin - Goleniów. Czekał na nią samolot transportowy CASA C-296.
Grupa desantowa potrzebowała 30 minut, by pokonać dystans 100 kilometrów. Ciężki sprzęt dojechał na miejsce pięć godzin później.
To był kolejny test sprawności przed rozpoczęciem dyżuru w Grupie Bojowej Unii Europejskiej. W styczniu przyszłego roku szczecińska jednostka rozłoży parasol ochronny nad krajami wspólnoty. Jego promień będzie liczył sześć tysięcy kilometrów wokół Brukseli.
Pierwsza - z ciężkim sprzętem - zameldowała się na stacji kolejowej Stobno. W czasie, gdy Rosomaki wjeżdżały na platformy, grupa druga dotarła na lotnisko Szczecin - Goleniów. Czekał na nią samolot transportowy CASA C-296.
Kilkanaście minut później 80 wojskowych lądowało już na lotnisku w Mirosławcu. Tam na grupę desantową czekały samochody, którymi "legioniści" dojechali do celu.
Grupa desantowa potrzebowała 30 minut, by pokonać dystans 100 kilometrów. Ciężki sprzęt dojechał na miejsce pięć godzin później.
Materiał: TVN24/x-news
Materiał: TVN24/x-news
Warunkiem skuteczności działania GRUE będzie zdolność błyskawicznego przemieszczania się z miejsca na miejsce, co przećwiczyli w sobotę żołnierze ''Błękitnej Brygady''.