Jeśli dojdzie do strajku lekarzy, będzie to "jednoosobowa odpowiedzialność" prof. Grodzkiego i konsekwencja jego decyzji - takie oświadczenie przysłała nam rzeczniczka marszałka województwa zachodniopomorskiego.
To odpowiedź na apel dyrektora zadłużonego szpitala w Zdunowie Tomasza Grodzkiego. Ten w "Rozmowach pod krawatem" przekonywał, że - dla dobra pacjentów, personelu i samego szpitala - marszałek powinien opłacić bieżące rachunki kliniki.
Jak tłumaczył, w przeciwnym wypadku może zabraknąć pieniędzy na wypłaty dla personelu. - Jeżeli nie przekażemy tych 18 milionów na refundację faktur, to za dwa miesiące będzie w Zdunowie zagrożenie wypłat, zagrożenie spłaty ZUS-u i wtedy - jak to młodzież mówi - będzie zadyma na pół Szczecina - stwierdził prof. Grodzki.
Marszałek zdania nie zmienia. Nie chce uregulować faktur szpitala. Woli spłacić część kredytu, co pozwoli na obniżenie rat. Jednocześnie domaga się od dyrektora wdrożenia reform finansowych.
Pat trwa, bo dyrektor twierdzi, że program naprawczy już przedstawił, ale dotąd odpowiedzi nie dostał. Z kolei według marszałka, to nie był program naprawczy, a jedynie koncepcja "jednorazowego oddłużenia" szpitala z budżetu województwa.
Długi szpitala wynoszą 25 milionów złotych. Kłopoty zaczęły się, gdy zbankrutowała firma, która budowała nowe skrzydło. Dyrekcja musiała wydać na inwestycję więcej pieniędzy z własnego budżetu.
Jak tłumaczył, w przeciwnym wypadku może zabraknąć pieniędzy na wypłaty dla personelu. - Jeżeli nie przekażemy tych 18 milionów na refundację faktur, to za dwa miesiące będzie w Zdunowie zagrożenie wypłat, zagrożenie spłaty ZUS-u i wtedy - jak to młodzież mówi - będzie zadyma na pół Szczecina - stwierdził prof. Grodzki.
Marszałek zdania nie zmienia. Nie chce uregulować faktur szpitala. Woli spłacić część kredytu, co pozwoli na obniżenie rat. Jednocześnie domaga się od dyrektora wdrożenia reform finansowych.
Pat trwa, bo dyrektor twierdzi, że program naprawczy już przedstawił, ale dotąd odpowiedzi nie dostał. Z kolei według marszałka, to nie był program naprawczy, a jedynie koncepcja "jednorazowego oddłużenia" szpitala z budżetu województwa.
Długi szpitala wynoszą 25 milionów złotych. Kłopoty zaczęły się, gdy zbankrutowała firma, która budowała nowe skrzydło. Dyrekcja musiała wydać na inwestycję więcej pieniędzy z własnego budżetu.