Porywacz 10-letniej Mai z Wołczkowa był niepoczytalny i najprawdopodobniej nie pójdzie do więzienia. Prokurator wysłał do sądu wniosek o zamknięcie Adriana M. w szpitalu psychiatrycznym.
Mężczyznę badali biegli psychologowie i psychiatrzy. Jak informuje rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Małgorzata Wojciechowicz, specjaliści uznali, że gdy Adrian M. uprowadzał dziewczynkę, nie wiedział co robi.
- Podejrzany w tej sprawie, był poddany badaniu sądowo-psychiatrycznemu, później przebywał na obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli wydali opinię, z której wynika, że z uwagi na chorobę był niepoczytalny w czasie popełniania zarzucanych mu czynów - mówi Wojciechowicz.
Prokurator wysłał do sądu wniosek o umieszczenie mężczyzny w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. - Biegli zaopiniowali, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż podejrzany, przebywając na wolności i nie lecząc się, może ponownie popełnić przestępstwo, którego popełnienie teraz mu się zarzuca - dodaje Małgorzata Wojciechowicz.
O tym czy Adrian M. trafi do szpitala zdecyduje sąd. Od tego postanowienia mężczyzna będzie mógł się odwołać.
31-latek porwał Maję w kwietniu ubiegłego roku, gdy wracała ze szkoły. Wywiózł ją do Niemiec. Tam zepsuł mu się samochód. Dziewczynka próbowała wtedy uciec, ale Adrian M. złapał ją i wciągnął do auta, łamiąc jej nogę. W tym samym czasie policjanci przeczesywali okolice polsko-niemieckiej granicy. Znaleźli bucik dziecka, a potem ktoś powiadomił ich o dziwnie zachowującym się mężczyźnie, który stanął przy drodze. Po zatrzymaniu porywacz tłumaczył, że chciał zabrać Maję na przejażdżkę.
W 2014 roku Adrian M. uprowadził inną dziewczynkę w Anglii. Odsiedział za to wyrok w tamtejszym więzieniu, a po wyjściu został deportowany do Polski.
- Podejrzany w tej sprawie, był poddany badaniu sądowo-psychiatrycznemu, później przebywał na obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Biegli wydali opinię, z której wynika, że z uwagi na chorobę był niepoczytalny w czasie popełniania zarzucanych mu czynów - mówi Wojciechowicz.
Prokurator wysłał do sądu wniosek o umieszczenie mężczyzny w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym. - Biegli zaopiniowali, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż podejrzany, przebywając na wolności i nie lecząc się, może ponownie popełnić przestępstwo, którego popełnienie teraz mu się zarzuca - dodaje Małgorzata Wojciechowicz.
O tym czy Adrian M. trafi do szpitala zdecyduje sąd. Od tego postanowienia mężczyzna będzie mógł się odwołać.
31-latek porwał Maję w kwietniu ubiegłego roku, gdy wracała ze szkoły. Wywiózł ją do Niemiec. Tam zepsuł mu się samochód. Dziewczynka próbowała wtedy uciec, ale Adrian M. złapał ją i wciągnął do auta, łamiąc jej nogę. W tym samym czasie policjanci przeczesywali okolice polsko-niemieckiej granicy. Znaleźli bucik dziecka, a potem ktoś powiadomił ich o dziwnie zachowującym się mężczyźnie, który stanął przy drodze. Po zatrzymaniu porywacz tłumaczył, że chciał zabrać Maję na przejażdżkę.
W 2014 roku Adrian M. uprowadził inną dziewczynkę w Anglii. Odsiedział za to wyrok w tamtejszym więzieniu, a po wyjściu został deportowany do Polski.