Nowy prom dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej ma powstać w Szczecinie i być gotowy w 2019 roku. O szansach realizacji tych zapowiedzi rozmawiali goście "Kawiarenki politycznej" Radia Szczecin.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości, Krzysztof Zaremba zapewniał, że budowa promu nie jest zagrożona.
- Majątek Stoczni Szczecińskiej jest kompletnie oddłużony. Nie ma żadnych obciążeń - deklarował Zaremba.
W opinii poseł Platformy Obywatelskiej Magdaleny Kochan odbudowa przemysłu stoczniowego w Szczecinie nie powinna odbywać się w oparciu o zlecenie ze strony spółki skarbu państwa.
- Z jednej kieszeni państwowej wyjmujemy pieniądze, by ratować kieszeń drugą. To nie jest dobry prognostyk. Wolałabym, by regulował to wolny rynek - oponowała Magdalena Kochan.
- Nawet jeżeli teraz majątek tego, co pozostało po stoczni w Szczecinie nie jest zadłużony to może się to zmienić - mówił Zbigniew Paszkowski z .Nowoczesnej.
- Po zleceniach państwowych, które nie są robione w myśl zasad wolnorynkowych może być tak, że zadłużenie się zwiększy - zauważał Paszkowski.
Z kolei według posła Kukiz'15, Sylwestra Chruszcza, to właśnie dzięki budowie promów dla PŻB, stocznia ma szanse na kolejne zlecenia.
- Wybudowanie pierwszych promów spowoduje, że nasza stocznia będzie miała referencje. To spowoduje, że w przyszłości ktoś zapuka do naszej stoczni - mówił Chruszcz.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami w Szczecinie miałyby powstać dwa promy dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Umowa z Morską Stocznią Remontową "Gryfia", na pierwszy z nich, została podpisana kilka dni temu w Kołobrzegu. Budowa ma ruszyć w drugim kwartale tego roku. Nowa jednostka wejdzie na linię Świnoujście-Ystad.
Według szacunków koszt budowy jednego promu to około 450 mln złotych.
- Majątek Stoczni Szczecińskiej jest kompletnie oddłużony. Nie ma żadnych obciążeń - deklarował Zaremba.
W opinii poseł Platformy Obywatelskiej Magdaleny Kochan odbudowa przemysłu stoczniowego w Szczecinie nie powinna odbywać się w oparciu o zlecenie ze strony spółki skarbu państwa.
- Z jednej kieszeni państwowej wyjmujemy pieniądze, by ratować kieszeń drugą. To nie jest dobry prognostyk. Wolałabym, by regulował to wolny rynek - oponowała Magdalena Kochan.
- Nawet jeżeli teraz majątek tego, co pozostało po stoczni w Szczecinie nie jest zadłużony to może się to zmienić - mówił Zbigniew Paszkowski z .Nowoczesnej.
- Po zleceniach państwowych, które nie są robione w myśl zasad wolnorynkowych może być tak, że zadłużenie się zwiększy - zauważał Paszkowski.
Z kolei według posła Kukiz'15, Sylwestra Chruszcza, to właśnie dzięki budowie promów dla PŻB, stocznia ma szanse na kolejne zlecenia.
- Wybudowanie pierwszych promów spowoduje, że nasza stocznia będzie miała referencje. To spowoduje, że w przyszłości ktoś zapuka do naszej stoczni - mówił Chruszcz.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami w Szczecinie miałyby powstać dwa promy dla Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Umowa z Morską Stocznią Remontową "Gryfia", na pierwszy z nich, została podpisana kilka dni temu w Kołobrzegu. Budowa ma ruszyć w drugim kwartale tego roku. Nowa jednostka wejdzie na linię Świnoujście-Ystad.
Według szacunków koszt budowy jednego promu to około 450 mln złotych.
Krzysztf Zaremba: - Majątek Stoczni Szczecińskiej jest kompletnie oddłużony. Nie ma żadnych obciążeń
Magdalena Kochan: - Z jednej kieszeni państwowej wyjmujemy pieniądze, by ratować kieszeń drugą. To nie jest dobry prognostyk. Wolałabym, by regulował to wolny rynek.
Zbigniew Paszkowski: - Po zleceniach państwowych, które nie są robione w myśl zasad wolnorynkowych może być tak, że zadłużenie się zwiększy.