Wszyscy wychowawcy z tych placówek są na zwolnieniach lekarskich. Chodzi o przedszkola nr 1, 8 i 10 w Policach i placówkę w Tanowie.
Bez opieki zostało 600 dzieci. Musieli się nimi zająć się rodzice, bo gmina nie zapewniła zastępczej opieki, m.in. dlatego, że pozostałe przedszkola są przepełnione.
- Gmina nie jest w stanie zagwarantować opieki dla takiej liczby dzieci. Mamy w polickich przedszkolach ok. 1500 młodych policzan, z tego prawie połowa nie ma dzisiaj zagwarantowanej opieki - poinformował Witold Stefański, naczelnik Wydziału Oświaty i Kultury Gminy Police.
Jak dodaje Stefański, nauczycielki zwolnienia dostarczyły w poniedziałek. Wtedy też o wszystkim poinformowano rodziców. Jak się domyśla, ma to związek z protestami nauczycieli, którzy walczą o wyższe pensje.
- Te choroby szerzą się u nas w kraju: najpierw chorowali policjanci, teraz to zjawisko nasila się w oświacie. Myślę, że polickie nauczycielki w ramach niegodzenia się z niskimi płacami uznały, że skoro tak słabo nam płacą, jak się czujemy chore, to pójdziemy na zwolnienie lekarskie - mówił Stefański.
Większość wychowawczyń powinna w poniedziałek wrócić do pracy, wtedy - według zapowiedzi urzędu gminy - sytuacja ma się unormować.
Protest w takiej formie, czyli nieprzychodzenia do pracy dzięki zwolnieniom lekarskim, to ogólnopolska akcja. W grudniu rozpoczął ją Związek Nauczycielstwa Polskiego. Nauczyciele domagają się między innymi 1 tys. złotych podwyżki.
- Gmina nie jest w stanie zagwarantować opieki dla takiej liczby dzieci. Mamy w polickich przedszkolach ok. 1500 młodych policzan, z tego prawie połowa nie ma dzisiaj zagwarantowanej opieki - poinformował Witold Stefański, naczelnik Wydziału Oświaty i Kultury Gminy Police.
Jak dodaje Stefański, nauczycielki zwolnienia dostarczyły w poniedziałek. Wtedy też o wszystkim poinformowano rodziców. Jak się domyśla, ma to związek z protestami nauczycieli, którzy walczą o wyższe pensje.
- Te choroby szerzą się u nas w kraju: najpierw chorowali policjanci, teraz to zjawisko nasila się w oświacie. Myślę, że polickie nauczycielki w ramach niegodzenia się z niskimi płacami uznały, że skoro tak słabo nam płacą, jak się czujemy chore, to pójdziemy na zwolnienie lekarskie - mówił Stefański.
Większość wychowawczyń powinna w poniedziałek wrócić do pracy, wtedy - według zapowiedzi urzędu gminy - sytuacja ma się unormować.
Protest w takiej formie, czyli nieprzychodzenia do pracy dzięki zwolnieniom lekarskim, to ogólnopolska akcja. W grudniu rozpoczął ją Związek Nauczycielstwa Polskiego. Nauczyciele domagają się między innymi 1 tys. złotych podwyżki.
- Gmina nie jest w stanie zagwarantować opieki dla takiej liczby dzieci. Mamy w polickich przedszkolach ok. 1500 młodych policzan, z tego prawie połowa nie ma dzisiaj zagwarantowanej opieki - poinformował Witold Stefański, naczelnik Wydziału Oświaty i Kul