Na ławie oskarżonych powinny zasiąść też osoby, które nadzorowały pracę Wojciecha B., czyli ówczesny minister i wiceminister skarbu państwa. Tak komentuje wyrok katowickiego sądu poseł PiS, Krzysztof Zaremba, który podówczas złożył do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie.
- Cieszę się z tego wyroku; uważam, że i tak jest za niski, bo powinien być odstraszający dla wszystkich, którzy w przyszłości w Polsce, na zamówienie chcieliby niszczyć sektor przemysłu. Ale to nie jest jedyne: przecież pan B. nad sobą miał ludzi, którzy dawali mu umocowanie; przypomnę jeszcze raz: Grad, Gawlik i Dąbrowski. Ten ostatni był wczesnym szefem Agencji Przemysłu - wyliczał Zaremba.
Poseł Prawa i Sprawiedliwości przypomniał, że w tym czasie amerykański inwestor chciał odkupić tereny po Stoczni i wznowić tam produkcję. Do finalizacji umowy jednak nie doszło.
- Oferta Amerykanów była ważna przez 30 dni, oni zadali proste pytania: jakie składniki majątkowe, za ile, w jakim czasie? Podstawowe rzeczy. Oni, oczywiście, tej odpowiedzi nie dostali, oferta wygasła. Wiadomym było, że jest polityczny nacisk na to, żeby w Polsce nie było przemysłu stoczniowego - ocenia poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Sąd Apelacyjny w Katowicach stwierdził, że były prezes Silesii bezprawnie podpisał umowę z firmą Kraftport na dzierżawę najważniejszych terenów stoczniowych - 11 hektarów terenu, czym naraził Silesię na stratę około 36 mln złotych. Firma Kraftport miała kapitał założycielski w wysokości 5 tys. złotych i zajmowała się ocieplaniem budynków.