To jeszcze nie moment, w którym może dojść do zmiany władzy na Białorusi - zgodzili się goście "Radia Szczecin na Wieczór". Od niedzielnych wyborów trwają demonstracje i zamieszki w tym kraju. Według opozycji wybory zostały po raz kolejny sfałszowane.
- Skala niezadowolenia jest niebywała jak na historię Białorusi. Nigdy nie było tak, że - nawet według oficjalnych danych - pierwszego dnia protesty odbywały się w 33 miastach, a zatrzymanych zostało 3 tysiące osób tylko pierwszego dnia - zaznaczył.
Paweł Kazanecki reprezentujący Stowarzyszenie Wschodnioeuropejskie Centrum Demokratyczne uważa, że jeśli zmiana władzy nie nastąpi teraz, to obecne niezadowolenie Białorusinów będzie początkiem końca rządów Aleksandra Łukaszenki.
- Takiej determinacji społeczeństwo białoruskie nie pokazywało od 1996 roku, a może nawet od roku 1991 roku. Widać, że pan prezydent Łukaszenka będzie w tej chwili rządził bez wsparcia społeczeństwa, a właściwie wsparcie to będzie słabło przez najbliższe lata - przewiduje.
Podczas protestów na Białorusi służby specjalne zastosowały wobec demonstrantów granaty hukowe, gaz łzawiący i armatki wodne. Według oficjalnych danych jedna osoba zginęła.