Narasta konflikt między ukraińskimi władzami a Ukraińską Cerkwią Prawosławną Patriarchatu Moskiewskiego. Mimo decyzji państwa duchowni podlegli patriarsze moskiewskiemu nie opuścili terytorium Ławry Peczerskiej w Kijowie. To najważniejszy prawosławny ukraiński ośrodek pielgrzymkowy. Oskarżani o prorosyjskość hierarchowie nie wpuścili też na terytorium monasteru specjalnej komisji, która miała się zająć ewidencją budynków. Jeden z biskupów wystosował groźby wobec prezydenta Zełenskiego.
Prorosyjscy duchowni powinni już wczoraj opuścić klasztor, bo państwo zerwało z Cerkwią Patriarchatu Moskiewskiego umowę wynajmu. Prezydent Wołodymyr Zełenski ocenił, że to krok w stronę wzmocnienia duchowej niezależności Ukrainy i ochrony społeczeństwa przed starymi, cynicznymi moskiewskimi manipulacjami religijnymi.
Dotychczasowy namiestnik Ławry - objęty państwowymi sankcjami za prorosyjskie działania - biskup Paweł zapowiedział, że nie dostosuje się do decyzji władz. Wypowiedział też bardzo ostre słowa wobec głowy państwa. "Bóg nie wybaczy tego uczynku panu i pańskiej rodzinie, panie prezydencie. Nie powstrzymał pan działań opętanego diabłem ministra kultury. Biada panu. Powinien się pan bać" - zwrócił się do prezydenta Ukrainy w specjalnym nagraniu hierarcha Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego.
W Ławrze Peczerskiej w Kijowie jest około dwustu mnichów i kilkuset wiernych. Dziś zablokowali prace państwowej komisji, która do końca kwietnia miała opieczętować budynki i mienie sanktuarium.
Dotychczasowy namiestnik Ławry - objęty państwowymi sankcjami za prorosyjskie działania - biskup Paweł zapowiedział, że nie dostosuje się do decyzji władz. Wypowiedział też bardzo ostre słowa wobec głowy państwa. "Bóg nie wybaczy tego uczynku panu i pańskiej rodzinie, panie prezydencie. Nie powstrzymał pan działań opętanego diabłem ministra kultury. Biada panu. Powinien się pan bać" - zwrócił się do prezydenta Ukrainy w specjalnym nagraniu hierarcha Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego.
W Ławrze Peczerskiej w Kijowie jest około dwustu mnichów i kilkuset wiernych. Dziś zablokowali prace państwowej komisji, która do końca kwietnia miała opieczętować budynki i mienie sanktuarium.