Mieszkańcy wsi pod Mielnem o pomoc zamierzają prosić prezydenta RP. Jeśli to nie pomoże, pójdą do Trybunału Konstytucyjnego. To protest przeciwko budowie elektrowni jądrowej na terenie ich miejscowości.
Mimo że, w niedzielnym referendum ponad 94 procent mieszkańców wsi powiedziało atomowi "nie", to inwestor, czyli Polska Grupa Energetyczna nie składa broni.
Wynik referendum nie jest wiążący, dlatego wójt Mielna Olga Roszak zamierza zasypać urzędy pismami.
- Jeżeli nie będzie zrozumienia, to boję się, że mieszkańcy podejmą bardziej radykalne kroki - twierdzi Roszak. - Ich determinacja jest tak ogromna i niesamowita, że będą robić różne rzeczy, by nie dopuścić nawet do przeprowadzenia badań. -
Według wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza, sprzeciw jest efektem słabej kampanii informacyjnej, a PGE nie przygotowała mieszkańców. - Elektrownia jądrowa jest wartością dla całego regionu. Ta inwestycja to bezpieczeństwo energetyczne, tańszy prąd i dużo dobrego dla naszego województwa.
Zdaniem spółki, wynik referendum jest raczej wyrazem obaw i emocji, ale jak zapewnia PGE, będzie wzięty pod uwagę.
Wynik referendum nie jest wiążący, dlatego wójt Mielna Olga Roszak zamierza zasypać urzędy pismami.
- Jeżeli nie będzie zrozumienia, to boję się, że mieszkańcy podejmą bardziej radykalne kroki - twierdzi Roszak. - Ich determinacja jest tak ogromna i niesamowita, że będą robić różne rzeczy, by nie dopuścić nawet do przeprowadzenia badań. -
Według wojewody zachodniopomorskiego Marcina Zydorowicza, sprzeciw jest efektem słabej kampanii informacyjnej, a PGE nie przygotowała mieszkańców. - Elektrownia jądrowa jest wartością dla całego regionu. Ta inwestycja to bezpieczeństwo energetyczne, tańszy prąd i dużo dobrego dla naszego województwa.
Zdaniem spółki, wynik referendum jest raczej wyrazem obaw i emocji, ale jak zapewnia PGE, będzie wzięty pod uwagę.