Polscy piłkarze i Polski Związek Piłki Nożnej dali przykład, że presja ma sens - a świat sportu po agresji Rosji na Ukrainę wreszcie może zwrócić uwagę, skąd pochodzą pieniądze na jego funkcjonowanie - mówili goście magazynu Radio Szczecin na Wieczór.
- Naszym kolegą jest Tomasz Kędziora, na codzień on reprezentował barwy Dynama Kijów, i jego w czwartkowy poranek obudziły wybuchy bomb i rakiet. Wojtka Szczęsnego, naszego bramkarza żona Marina, jest Ukrainką. Ten nasz głos szerokim echem odbił się na świecie. Zagraniczne media bardzo mocno o tym informowały. Myślę, że FIFA skorzystała z tego komunikatu, który został ogłoszony przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, w którym MKOl zaapelował, aby wykluczyć rosyjskich sportowców - przyznaje Kwiatkowski.
Socjolog sportu doktor Wojciech Woźniak z Uniwersytetu Łódzkiego zwracał uwagę, że problem źródeł finansowania sportu jest znany, choć dotychczas "zamiatany pod dywan".
- To że Rosja w ostatnich latach organizowała dziesiątki różnego rodzaju imprez sportowych, na czele z Mistrzostwami Świata w piłce nożnej w 2018 roku - powiedział Woźniak.
Polscy piłkarze czekają na decyzję w sprawie drogi awansu na Mundial w Katarze. Zdaniem rzecznika PZPN możliwy jest tu mini-turniej z udziałem Czech, Szwecji i Polski.