W piątek w Filharmonii im. Mieczysława Karłowicza w Szczecinie zabrzmiały Polonezy Marcina Maseckiego – wszechstronnego pianisty, doskonale czującego się zarówno w muzyce filmowej, jazzie, jak i klasyce, dla którego zacieranie granicy między sztuką a rozrywką stało się znakiem rozpoznawczym.
Narodowy Instytut Dziedzictwa czyni starania, by polonez – polski taniec narodowy wpisano na światową listę dziedzictwa niematerialnego UNESCO – powiedział Marcin Masecki.
- Z tym hasłem zwróciły się do mnie Filharmonia w Szczecinie i Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, gdyż z polonezem mam już pewną trajektorię. Wydałem płytę pod tytułem „Polonezy”. Te polonezy wkradają się do mojej twórczości w różnych momentach, czasami nawet podświadomie – zaznaczył.
- Tym razem zamówienie kompozytorskie zrealizowałem tworząc 30-minutowy utwór pt. „W Wariacjach Goldbergowskich są trzy polonezy” na fortepian i orkiestrę, którą także zadyrygowałem – dodał Masecki.
- Był nie tylko temat poloneza, ale też temat Wariacji Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha, w których odkryłem, że trzy spośród 30 wariacji są w rytmie poloneza, więc było oczywiście subiektywne przetwarzanie przez artystę sprawy, ale wszystko zostało oparte na wątkach tych trzech właśnie polonezów w Wariacjach Goldbergowskich. Cieszę się bardzo, że to się udało – podsumował Marcin Masecki.
Więcej o najnowszym dziele artysty w magazynie „Trochę kultury”.