Już cztery osoby zginęły podczas starć w stolicy Ukrainy. Dwie z nich od postrzałów gumowymi kulami. W południe oddziały specjalne milicji przypuściły atak na grupę manifestantów w centrum Kijowa.
Rząd premiera Ukrainy Mykoły Azarowa rozszerzył właśnie listę środków, które może wykorzystać milicja w starciach z manifestantami. To granaty dymne i gazowe, a także armatki wodne. Do dziś nie można było ich używać przy temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza - teraz już można.
- Uczestnicy tych niepokojów nie mogą być nazwani pokojowymi demonstrantami - mówi Azarow. - To kryminaliści, którzy muszą być pociągnięci do odpowiedzialności za swoje czyny.
Sytuacją na Ukrainie zaniepokojony jest prezydent Bronisław Komorowski. - Wszyscy z niepokojem przyjmujemy fakt, że w stolicy Ukrainy polała się krew i że może to oznaczać dalszą eskalację konfliktu - stwierdził Komorowski.
Manifestacje w Kijowie rozpoczęły się 21 listopada, kiedy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ogłosił, że nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Przerwał w ten sposób negocjacje w sprawie przystąpienia Ukrainy do Wspólnoty.