Kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców wzięło udział w zamieszkach, które w środę trwały w Kijowie. Według opozycji, zginęło pięć osób, a ok. 300 zostało rannych. Niespokojnie było również w nocy ze środy na czwartek.
Na miejscu protestów, w pobliżu rządowych budynków, powstały już nowe barykady. Poprzednie rozebrała milicja.
Według mediów, rozruchy przenoszą się w inne miejsca Kijowa. Po mieście jeździły samochody opozycjonistów. Jedną z takich kolumn rozbili funkcjonariusze milicji. Pasażerów aut aresztowano i pobito.
Co jakiś czas w stronę policjantów lecą butelki z benzyną i petardy. Ci odpowiadają granatami hukowymi. Jeden z nich eksplodował w autobusie, w którym wcześniej zamknięto grupę protestujących.
W internecie krąży plotka, że rząd zdecydował o wysłaniu do stolicy wojska. Zaprzeczyło temu Ministerstwo Obrony Narodowej.
Zamieszki w Kijowie rozpoczęły się 21 listopada, kiedy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ogłosił, że nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Materiał: TVN24/x-news
Według mediów, rozruchy przenoszą się w inne miejsca Kijowa. Po mieście jeździły samochody opozycjonistów. Jedną z takich kolumn rozbili funkcjonariusze milicji. Pasażerów aut aresztowano i pobito.
Co jakiś czas w stronę policjantów lecą butelki z benzyną i petardy. Ci odpowiadają granatami hukowymi. Jeden z nich eksplodował w autobusie, w którym wcześniej zamknięto grupę protestujących.
W internecie krąży plotka, że rząd zdecydował o wysłaniu do stolicy wojska. Zaprzeczyło temu Ministerstwo Obrony Narodowej.
Zamieszki w Kijowie rozpoczęły się 21 listopada, kiedy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz ogłosił, że nie podpisze umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Materiał: TVN24/x-news