Rosyjski dostawca zmniejszył w czwartek dostawy błękitnego paliwa o blisko połowę, nie podając przy tym żadnej przyczyny. Eksperci wiążą to z napiętą sytuacją na Ukrainie, przez której teren przebiega jeden z gazociągów.
Nie ma żadnych zagrożeń dla odbiorców gazu, na wszelki wypadek mamy zgromadzone duże rezerwy gazu - mówi minister gospodarki, Janusz Piechociński.
- Partner rosyjski zapewnił nas, że od piątku dostawy gazu będą realizowane w wysokości zamówień. Wielokrotnie w tym roku testowaliśmy dodatkowe pozyskiwanie gazu z innych źródeł. Jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek, gdyby doszło do zakłóceń w regularnych dostawach gazu - tłumaczy Piechociński.
W czwartek uruchomiliśmy awaryjnie import gazu z Czech i Niemiec, żeby zbilansować nasze zużycie - mówi prezes PGNiG Mariusz Zawisza.
- Wysłaliśmy już trzy pisma do Gazpromu, a w czwartek wysyłamy kolejne, już w takim tonie bardziej wymagającym. Jeśli ta sytuacja będzie się utrzymywała, będziemy występowali do Gazpromu z odpowiednimi roszczeniami - dodaje Zawisza.
Wszystkie podziemne magazyny gazu w Polsce są w tym momencie wypełnione w stu procentach. Szacuje się, że w okresie zimowym rezerwy pozwolą nam przetrwać około dwóch miesięcy bez dostaw błękitnego paliwa ze Wschodu.