Rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej uczciły pamięć swoich bliskich na Wojskowych Powązkach w Warszawie. Na cmentarzu członkowie rodzin ofiar złożyli kwiaty i zapalili znicze na grobach 28 osób, które zginęły w katastrofie samolotu Tu-154M siedem lat temu.
Wdowa po historyku, Sekretarzu Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzeju Przewoźniku, Joanna Przewoźnik podkreśla, że uroczystości na Powązkach są dla jej rodziny obowiązkiem.
- Na rocznica i godzina jest dla mnie bardzo symboliczna. Jest nie tylko datą. Przede wszystkim obowiązkiem do pamiętania. Jestem tu co roku i nie wyobrażam sobie uczczenia tego momentu w innym miejscu. Tak to po prostu jest, kiedy rodzina ma silne przywiązanie do pewnych zasad i wartości, ale również do osoby, którą żegnamy - powiedziała Przewoźnik.
10 kwietnia jest wciąż bolesną datą dla siostry pracownika kancelarii prezydenta Dariusza Jankowskiego, który tego dnia zginął w katastrofie.
- Kolejnym bólem i wspomnieniem utraty brata. Wcale nie jest łatwiej niż było pierwszego czy drugiego roku. Moim zdaniem jest nawet trudniej. Tak byśmy chcieli w ciszy, spokoju, bez wielkiego szumu, razem przeżyć tę katastrofę - mówiła siostra pracownika kancelarii prezydenta.
W katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zginęła w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
- Na rocznica i godzina jest dla mnie bardzo symboliczna. Jest nie tylko datą. Przede wszystkim obowiązkiem do pamiętania. Jestem tu co roku i nie wyobrażam sobie uczczenia tego momentu w innym miejscu. Tak to po prostu jest, kiedy rodzina ma silne przywiązanie do pewnych zasad i wartości, ale również do osoby, którą żegnamy - powiedziała Przewoźnik.
10 kwietnia jest wciąż bolesną datą dla siostry pracownika kancelarii prezydenta Dariusza Jankowskiego, który tego dnia zginął w katastrofie.
- Kolejnym bólem i wspomnieniem utraty brata. Wcale nie jest łatwiej niż było pierwszego czy drugiego roku. Moim zdaniem jest nawet trudniej. Tak byśmy chcieli w ciszy, spokoju, bez wielkiego szumu, razem przeżyć tę katastrofę - mówiła siostra pracownika kancelarii prezydenta.
W katastrofie samolotu Tu-154M w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Polska delegacja zginęła w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.