Lekarze rezydenci, którzy 9. dzień prowadzą protest głodowy, domagają się spotkania z premier Beatą Szydło.
Jarosław Biliński - wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy poinformował, że nie dojdzie do przerwania głodówki po to, aby doszło do spotkania z panią premier. Mówił o tym we wtorek rzecznik rządu.
- Jeżeli pani premier uważa, że problem jest tu i teraz i jest on na tyle ważny, by go rozwiązać, to powinna nas zaprosić. My nie negocjujemy spotkania z panią premier, my chcemy konkretnych rezultatów i twardych deklaracji, że polska ochrona zdrowia na tym zyska. Bo my walczymy o dobro pacjentów i wszystkich polskich obywateli. Jeżeli pani premier uważa, że jest to ważne, to powinna się z nami spotkać - podkreślał Jarosław Biliński.
Jarosław Biliński powiedział, że jeśli nie dojdzie do spotkania z panią premier, będzie możliwy strajk generalny.
- Myślę, że protest będzie trwał do skutku, mamy taką mobilizację i tylu chętnych, że będzie trwał. Co więcej: dzwonią do nas specjaliści i przedstawiciele innych zawodów, którzy mówią, że w swoich regionach namawiają wszystkich do poczynienia pewnych oszczędności, bo to wszystko prowadzi w złą stronę: do strajku generalnego w ochronie zdrowia. To jest coś, czego bardzo nie chcemy, bo uderzy to w pacjentów. Ale jeśli nie rozwiążemy sporu to droga jest jedna: strajk generalny - zapowiada Jarosław Biliński.
Minister zdrowia poinformował, że w ciągu 4 lat wynagrodzenia lekarzy rezydentów, którzy wybiorą deficytowe specjalności, wzrosną o ponad 2 tys. złotych. Mogą oni zarobić miesięcznie ponad 6 tys. złotych, odbywając jednocześnie szkolenie. Wcześniej szef resortu mówił o 9 deficytowych specjalnościach, gdzie potrzebne są większe podwyżki.