W podziemiach Ministerstwa Sprawiedliwości w Alejach Ujazdowskich w Warszawie otwarto dla zwiedzających muzeum "Cele bezpieki". W latach 1945-1954 skatowano tam wielu polskich bohaterów - Żołnierzy Wyklętych. W areszcie więziono między innymi generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila" i Jana Rodowicza "Anodę".
Wystawa przygotowana przez Muzeum Powstania Warszawskiego składa się z czterech odrębnych części. Główna z nich to zrekonstruowane cele śmierci ukazujące grozę prześladowań. Przewodnik Andrzej Komuda o panujących w nich warunkach mówi, że były tragiczne.
- Przede wszystkim zadbano o to, żeby do celi nie wpadało światło dzienne, na środku była zawieszona żarówka, która świeciła się cały czas. Na podłodze były materace wypełnione słomą, tam gdzie były prycze - jedna była dla wszystkich osadzonych - opowiada Andrzej Komuda.
Warunki gorsze niż w celach panowały w karcerach. Tych w podziemiach ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego było trzy. Szefowa działu wystaw zewnętrznych Muzeum Powstania Warszawskiego Katarzyna Grabowska wyjaśnia, że jeden z nich nosił nazwę "psia buda".
- To miejsce, w którym osoba mająca powyżej 170 cm wzrostu nie jest w stanie się wyprostować. Nie można było też usiąść, bo podłoga była w szlamie - tłumaczy Katarzyna Grabowska.
W piątek muzeum "Cele bezpieki" odwiedził między innymi żołnierz Armii Krajowej Tadeusz Sułowski pseudonim "Tadek". Wrócił do miejsca, do którego trafił przed przewiezieniem na Rakowiecką.
- Jak nas tu przywieźli to pod ścianami stali koledzy głównie z Grupy Radosława, do której mnie też zaliczyli - tłumaczy Tadeusz Sułowski.
Wystawę można zwiedzać codziennie oprócz wtorków w godzinach 10.00-18.00. Wstęp jest bezpłatny.
- Przede wszystkim zadbano o to, żeby do celi nie wpadało światło dzienne, na środku była zawieszona żarówka, która świeciła się cały czas. Na podłodze były materace wypełnione słomą, tam gdzie były prycze - jedna była dla wszystkich osadzonych - opowiada Andrzej Komuda.
Warunki gorsze niż w celach panowały w karcerach. Tych w podziemiach ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego było trzy. Szefowa działu wystaw zewnętrznych Muzeum Powstania Warszawskiego Katarzyna Grabowska wyjaśnia, że jeden z nich nosił nazwę "psia buda".
- To miejsce, w którym osoba mająca powyżej 170 cm wzrostu nie jest w stanie się wyprostować. Nie można było też usiąść, bo podłoga była w szlamie - tłumaczy Katarzyna Grabowska.
W piątek muzeum "Cele bezpieki" odwiedził między innymi żołnierz Armii Krajowej Tadeusz Sułowski pseudonim "Tadek". Wrócił do miejsca, do którego trafił przed przewiezieniem na Rakowiecką.
- Jak nas tu przywieźli to pod ścianami stali koledzy głównie z Grupy Radosława, do której mnie też zaliczyli - tłumaczy Tadeusz Sułowski.
Wystawę można zwiedzać codziennie oprócz wtorków w godzinach 10.00-18.00. Wstęp jest bezpłatny.