Masowe zatrzymania w Mińsku. Milicyjny OMON i żołnierze wojsk wewnętrznych próbują nie dopuścić do zorganizowania kolejnego protestu miejscowej opozycji.
Od 36. dni w białoruskich miastach organizowane są demonstracje z żądaniem odejścia prezydenta Aleksandra Łukaszenki.
Zatrzymywani są ludzie na ulicach biegnących w kierunku centrum stolicy. W okolicy prospektu Feliksa Dzierżyńskiego , czyli drogi wyjazdowej na Brześć demonstranci skandowali hasło "uchodi" czyli odejdź./.../ Tym samym domagali się ustąpienia prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Tam zatrzymano prawdopodobnie kilkadziesiąt osób. Demonstranci są wrzucani do aut bez numerów rejestracyjnych. Mimo utrudnień ze strony służb na jednej z centralnych ulic - Prospekcie Zwycięzców - zebrało się już kilka tysięcy ludzi.
Białoruscy demonstranci w ciągu ponad miesięcznego protestu nie rozbili dotąd żadnej witryny sklepowej. Wczoraj pojawiły się jednak pierwsze formy obywatelskiego nieposłuszeństwa. Kobiety podczas marszu szły tradycyjnie chodnikami, ale nie zatrzymywały się na czerwonym świetle. Wcześniej na Białorusi demonstranci zawsze przestrzegali zasad ruchu drogowego.
Mińsk w okresie II wojny światowej został zniszczony w 99. procentach. Po wojnie architekci w zasadzie nie odbudowali starego miasta i z tego powodu ulice są w mieście rozległe. Centralny Prospekt Niepodległości, który pokrywa się częściowo ze dawną ulicą Adama Mickiewicza, ma 15 kilometrów długości i po 4 pasy ruchu w każdą stronę. Chodniki po obu stronach mają po kilkanaście metrów szerokości, mają też ścieżkę rowerową i pas zieleni. Dlatego protestujący idąc na demonstracje nie muszą poruszać się po jezdni.
Zatrzymywani są ludzie na ulicach biegnących w kierunku centrum stolicy. W okolicy prospektu Feliksa Dzierżyńskiego , czyli drogi wyjazdowej na Brześć demonstranci skandowali hasło "uchodi" czyli odejdź./.../ Tym samym domagali się ustąpienia prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Tam zatrzymano prawdopodobnie kilkadziesiąt osób. Demonstranci są wrzucani do aut bez numerów rejestracyjnych. Mimo utrudnień ze strony służb na jednej z centralnych ulic - Prospekcie Zwycięzców - zebrało się już kilka tysięcy ludzi.
Białoruscy demonstranci w ciągu ponad miesięcznego protestu nie rozbili dotąd żadnej witryny sklepowej. Wczoraj pojawiły się jednak pierwsze formy obywatelskiego nieposłuszeństwa. Kobiety podczas marszu szły tradycyjnie chodnikami, ale nie zatrzymywały się na czerwonym świetle. Wcześniej na Białorusi demonstranci zawsze przestrzegali zasad ruchu drogowego.
Mińsk w okresie II wojny światowej został zniszczony w 99. procentach. Po wojnie architekci w zasadzie nie odbudowali starego miasta i z tego powodu ulice są w mieście rozległe. Centralny Prospekt Niepodległości, który pokrywa się częściowo ze dawną ulicą Adama Mickiewicza, ma 15 kilometrów długości i po 4 pasy ruchu w każdą stronę. Chodniki po obu stronach mają po kilkanaście metrów szerokości, mają też ścieżkę rowerową i pas zieleni. Dlatego protestujący idąc na demonstracje nie muszą poruszać się po jezdni.