Europosłowi Prawa i Sprawiedliwości skrytykowali żądanie Parlamentu Europejskiego dotyczące podwyższenia redukcji emisji CO2 w 2030 roku z obecnych 40 do 60 procent.
To jeszcze więcej niż proponuje Komisja Europejska, według której cel powinien wynieść 55 procent. W czwartek europosłowie przyjęli raport w tej sprawie. Jest on kolejnym etapem prac nad prawem klimatycznym, ale nie ostatnim.
Wszyscy europosłowie Zjednoczonej Prawicy z grupy europejskich konserwatystów zagłosowali przeciwko. Argumentowali, że Polska z gospodarką opartą w większości na węglu, jest w trudniejszej sytuacji, bo kiedy kraje Europy Zachodniej w ostatnich kilkudziesięciu latach rozwijały się i ograniczały emisje, Polska w czasach komunistycznych tego robić nie mogła.
Europoseł PiS-u Grzegorz Tobiszowski podkreślił, że nawet obecny 40-procentowy cel jest problematyczny. "Polska będzie miała olbrzymie trudności, żeby w ogóle zmierzyć się z tymi założeniami. Bo już dziś ma kłopot nie dlatego, że gorzej rządzimy, ale ma inny punkt startu, ale też inne europejskie kraje europejskie nie umieją zrealizować założeń, które są do tej pory wdrażane w życie. Pojawiają się pytania - dlaczego wprowadzamy zaostrzenia, ku czemu to służyć?" - pytał polityk PiSu.
Europosłanka Anna Zalewska skrytykowała tych polskich deputowanych, którzy poparli podwyższenie celu redukcyjnego. "Prosimy ich, by wrócili do Polski, stanęli oko w oko nie tylko z górnikami, ale całą branżą energetyczną i powiedzieli dlaczego to zrobili" - powiedziała europosłanka PiS-u.
Za wyższym, 60-procentowym celem redukcyjnym głosowały 3 europosłanki Platformy Obywatelskiej - Magdalena Adamowicz, Janina Ochojska, oraz Róża Thun. Deputowani z SLD - Marek Balt, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogusław Liberadzki i Leszek Miller, także Robert Biedroń i Łukasz Kohut z Wiosny oraz Sylwia Spurek.
Przyjęty raport to stanowisko Parlamentu Europejskiego do negocjacji z krajami członkowskimi. Od wyniku tych rokowań zależeć będzie ostateczny kształt prawa klimatycznego.
Wszyscy europosłowie Zjednoczonej Prawicy z grupy europejskich konserwatystów zagłosowali przeciwko. Argumentowali, że Polska z gospodarką opartą w większości na węglu, jest w trudniejszej sytuacji, bo kiedy kraje Europy Zachodniej w ostatnich kilkudziesięciu latach rozwijały się i ograniczały emisje, Polska w czasach komunistycznych tego robić nie mogła.
Europoseł PiS-u Grzegorz Tobiszowski podkreślił, że nawet obecny 40-procentowy cel jest problematyczny. "Polska będzie miała olbrzymie trudności, żeby w ogóle zmierzyć się z tymi założeniami. Bo już dziś ma kłopot nie dlatego, że gorzej rządzimy, ale ma inny punkt startu, ale też inne europejskie kraje europejskie nie umieją zrealizować założeń, które są do tej pory wdrażane w życie. Pojawiają się pytania - dlaczego wprowadzamy zaostrzenia, ku czemu to służyć?" - pytał polityk PiSu.
Europosłanka Anna Zalewska skrytykowała tych polskich deputowanych, którzy poparli podwyższenie celu redukcyjnego. "Prosimy ich, by wrócili do Polski, stanęli oko w oko nie tylko z górnikami, ale całą branżą energetyczną i powiedzieli dlaczego to zrobili" - powiedziała europosłanka PiS-u.
Za wyższym, 60-procentowym celem redukcyjnym głosowały 3 europosłanki Platformy Obywatelskiej - Magdalena Adamowicz, Janina Ochojska, oraz Róża Thun. Deputowani z SLD - Marek Balt, Marek Belka, Włodzimierz Cimoszewicz, Bogusław Liberadzki i Leszek Miller, także Robert Biedroń i Łukasz Kohut z Wiosny oraz Sylwia Spurek.
Przyjęty raport to stanowisko Parlamentu Europejskiego do negocjacji z krajami członkowskimi. Od wyniku tych rokowań zależeć będzie ostateczny kształt prawa klimatycznego.
Europoseł PiS-u Grzegorz Tobiszowski podkreślił, że nawet obecny 40-procentowy cel jest problematyczny.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Ekoterroryzm i chora poprawność polityczna to tylko niektóre z czynników, które prowadzą do takich działań; można jeszcze do nich dopisać nienawiść do kraju, z którego się pochodzi...
Ekoterroryzm? I może klimat się nie zmienia? I wody dużo? I w ogóle cudownie jest, prawda? Debilizmem tego rządu była walka z wiatrakami. Dosłownie! Okazuje się że to tańsze zródło energii niż węgiel do którego wszyscy dopłacamy :) to dopiero terroryzm by ZMUSZAĆ Polaków aby dopłacali do tego syfu. W imię czego? Zdrowia? Gospodarki? Ale to takie bardzo PiSowskie by świadomie truć własny naród.
to tylko kolejne potwierdzenie, że PiS jest formacją szkodliwą, swiadomie działającą w celu zniszczenia Polski i Polaków.
Chcą podtrzymac dalsze trucie Polaków.
Mają z tego jakieś obrywy?
Ceny za energię ... dzięki Europosłom już wkrótce jak za ... śmieci.
Ceny za wywóz śmieci wzrosły w tym roku niebotycznie. Dzięki nierealnym celom recyklingu UE. Recykling plastiku to utopia. Plastik po prostu spalamy w spalarniach ... pyk, pyk CO2. Wyższa cena energii ... chudszy portfel ... słabszy rozwój.