Zamieszki, do jakich doszło podczas Marszu Niepodległości w Warszawie utrudniły pracę personelu medycznego tymczasowego szpitala na Stadionie Narodowym. Szpital powstał dla chorych na COVID-19.
- Oprócz agresji i pewnego rodzaju strachu pracowników, bo to wszystko działo się wokół..., to był jeden incydent, gdy przez jakiś okres czasu nie mogliśmy wyjechać zespołem transportowym ze szpitala tymczasowego na Wołoską. Ale w rezultacie, dzięki pomocy policji, straży pożarnej i innych służb, które uczestniczyły w zakresie bezpiecznego przejazdu przez czoło demonstracji, ale udało nam się to zrobić i bezpiecznie dojechaliśmy - powiedział.
Marsz Niepodległości w Warszawie został rozwiązany przez organizatorów po tym, gdy doszło do starć z policją. W rejonie Ronda de Gaulle`a i między innymi na błoniach Stadionu Narodowego, a wcześniej na ulicy Andersa, doszło do starć chuliganów z policją.
W kierunku funkcjonariuszy rzucano m.in. kamieniami i racami. W odpowiedzi policja użyła gazu pieprzowego, a nawet broni gładkolufowej. Doszło również do podpalenia mieszkania przy Alei 3 Maja. Rzucona przez chuliganów w stronę budynku raca rozbiła szybę i wpadła do środka, powodując krótkotrwały pożar. Sytuacja została opanowana przez straż pożarną.
Stołeczna policja zapowiedziała, że będzie ustalała tożsamość wszystkich uczestników burd i ataków na funkcjonariuszy oraz pociągać ich do odpowiedzialności.