Miasto nie jest odcięte, ale z dostawami nie jest dobrze - mówi opisując codzienność w Kijowie ambasador Polski w Kijowie Bartosz Cichocki.
- Pojawiają się pojedynczy przedsiębiorcy owocowo-warzywni, którzy być może na własną rękę dostarczają i takie budki bywają dobrze zaopatrzone. W dużych sklepach czasem jest problem ze świeżymi warzywami, po mięso stoją kolejki. Problem jest też z lekarstwami, nie widziałem otwartej apteki od jakiegoś czasu. Działa pogotowie ratunkowe, Ci lekarze prawdopodobnie mają ze sobą lekarstwa. Podobno można też przez internet zamówić, ale my nie mieliśmy takiej potrzeby, jesteśmy zaopatrzeni - powiedział Cichocki.
Cichocki dodał, że Kijów wygląda na wyludniony. Większość mieszkańców opuściła miasto, inni starają się pozostać w domu.