Część rosyjskich żołnierzy kontraktowych nie chce walczyć w Ukrainie. Jednak jak ustalił portal "Ważne Historie", dowódcy nie wyrażają zgody na ich zwolnienie ze służby. Tylko z 64. Brygady Zmotoryzowanej raporty w tej sprawie złożyło ponad 700 osób.
Żołnierz, który rozmawiał z "Ważnymi Historiami" stwierdził, że ze służby chce odejść około 80 procent stanu jego brygady. Jednym z tych, który odrzuca raporty o zwolnienie jest zastępca dowódcy - pułkownik Andriej Prokurat.
Portal "Ważne Historie" napisał, że to on wydawał rozkazy strzelania do cywilów.
Podobnie zbrodnicze rozkazy strzelania "do każdego, kto ma telefon komórkowy" wydawać miał dowódca, Azatbek Omurbekow.
Rosyjscy dziennikarze ustalili, że oficerowie zmuszali żołnierzy, aby w trakcie ostrzałów pozowali do zdjęć, a później wysyłali raporty, w których zakłamywali rzeczywistą sytuację na froncie.
Wcześniej rosyjscy obrońcy praw człowieka informowali, że żołnierzy odmawiających udziału w wojnie zwożono do obozów w Donbasie, gdzie namawiano ich do powrotu na front, a nawet bito.
Portal "Ważne Historie" napisał, że to on wydawał rozkazy strzelania do cywilów.
Podobnie zbrodnicze rozkazy strzelania "do każdego, kto ma telefon komórkowy" wydawać miał dowódca, Azatbek Omurbekow.
Rosyjscy dziennikarze ustalili, że oficerowie zmuszali żołnierzy, aby w trakcie ostrzałów pozowali do zdjęć, a później wysyłali raporty, w których zakłamywali rzeczywistą sytuację na froncie.
Wcześniej rosyjscy obrońcy praw człowieka informowali, że żołnierzy odmawiających udziału w wojnie zwożono do obozów w Donbasie, gdzie namawiano ich do powrotu na front, a nawet bito.