Jutro w Paryżu odbędzie się ceremonia otwarcia 33. letnich igrzysk olimpijskich. Do francuskiej stolicy zjeżdżają kibice z całego świata oraz światowi przywódcy, którzy wezmą udział w uroczystości.
Tymczasem olimpijska rywalizacja rozpoczęła się już w kilku dyscyplinach drużynowych.
W jutrzejszej ceremonii otwarcia igrzysk ma uczestniczyć około 320 tysięcy widzów i ponad stu światowych przywódców. Wielu z nich przybędzie do francuskiej stolicy już dziś, by wziąć udział w szczycie zorganizowanym w Luwrze przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. W wydarzeniu będzie uczestniczył prezydent Andrzej Duda. Jego wizyta w Paryżu potrwa trzy dni.
Igrzyska rozpoczną się oficjalnie jutro, ale ze względów organizacyjnych niektóre zawody odbywają się przed rozpaleniem olimpijskiego znicza. Swoje zmagania rozpoczęli wczoraj piłkarze i rugbiści.
Pierwszy dzień zawodów obfitował jednak w różne incydenty. Nerwowo było w Paryżu podczas piłkarskiego meczu Mali - Izrael, z powodu propalestyńskich haseł i gwizdów na trybunach.
Do absurdalnej sytuacja doszło w Saint-Etienne podczas meczu Maroko - Argentyna. Piłkarze musieli opuścić murawę po tym, jak marokańscy kibice wtargnęli na boisko, gdy rywale strzelili wyrównującą bramkę w doliczonym czasie gry. Uważano, że mecz został już zakończony, ale po dwóch godzinach przerwy sędzia wznowił grę i anulował ostatniego gola. Argentyński selekcjoner nazwał całą sytuację „cyrkiem”.
W jutrzejszej ceremonii otwarcia igrzysk ma uczestniczyć około 320 tysięcy widzów i ponad stu światowych przywódców. Wielu z nich przybędzie do francuskiej stolicy już dziś, by wziąć udział w szczycie zorganizowanym w Luwrze przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski. W wydarzeniu będzie uczestniczył prezydent Andrzej Duda. Jego wizyta w Paryżu potrwa trzy dni.
Igrzyska rozpoczną się oficjalnie jutro, ale ze względów organizacyjnych niektóre zawody odbywają się przed rozpaleniem olimpijskiego znicza. Swoje zmagania rozpoczęli wczoraj piłkarze i rugbiści.
Pierwszy dzień zawodów obfitował jednak w różne incydenty. Nerwowo było w Paryżu podczas piłkarskiego meczu Mali - Izrael, z powodu propalestyńskich haseł i gwizdów na trybunach.
Do absurdalnej sytuacja doszło w Saint-Etienne podczas meczu Maroko - Argentyna. Piłkarze musieli opuścić murawę po tym, jak marokańscy kibice wtargnęli na boisko, gdy rywale strzelili wyrównującą bramkę w doliczonym czasie gry. Uważano, że mecz został już zakończony, ale po dwóch godzinach przerwy sędzia wznowił grę i anulował ostatniego gola. Argentyński selekcjoner nazwał całą sytuację „cyrkiem”.