Sąd Najwyższy przesłał do Prokuratury Krajowej ponad 300 protestów wyborczych dotyczących nieprawidłowości przy II turze wyborów prezydenckich.
Sąd Najwyższy twierdzi, że spełnienie takiej prośby może zdestabilizować jego pracę.
Do Sądu Najwyższego wpłynęło 50 tysięcy protestów wyborczych, a Prokurator Generalny zamierza zaopiniować każdy z nich.
- Sąd Najwyższy nie przysyła wszystkich protestów, dokonuje pewnego ich grupowania, co do zarzutów znajdując pewną tożsamość - mówi prokurator Anna Adamiak.
Adam Bodnar podtrzymuje stwierdzenie, że nieuznawana przez Europejskie Trybunały Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie powinna orzekać o ważności wyborów. Dwóch sędziów Izby zostało odsuniętych od rozpatrywania protestów wyborczych, ponieważ zawieszali postępowania.
- Te osoby nie chcą orzekać. Sędziowie mają orzekać na podstawie obowiązującego prawa i nie mogą mówić, że "nie będziemy orzekać, bo nam się to prawo nie podoba i czekamy aż je zmienicie" - mówi rzecznik Sądu Najwyższego, Aleksander Stępkowski.
Sąd Najwyższy twierdzi, że unijne trybunały nie mają kompetencji do kontroli spraw wyborczych.
Edycja tekstu: Jacek Rujna