W Londynie rozpoczyna się w poniedziałek rozprawa ekstradycyjna Michała K. - byłego szefa Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych. Polscy prokuratorzy chcą, by stanął przed sądem nad Wisłą.
Doktor Gemma Davies z Durham University, specjalistka od prawa ekstradycyjnego, mówi, że istotne jest, że wniosek przyszedł do Londynu z kraju unijnego.
- Istnieje silne założenie, że takim państwom się ufa. Poprzeczka jest postawiona wysoko, trudno jest przekonać, że do ekstradycji dojść nie powinno - podkreśla rozmówczyni londyńskiego korespondenta Polskiego Radia.
Zwraca jednak uwagę na inny aspekt.
- Z drugiej strony istnieje świadomość trudności, które rzekomo podkopały praworządność w Polsce. W Europie było kilka odmów ekstradycji na tym gruncie - dodaje.
Czasem pierwotne odmowy ulegały jednak odwróceniu, na przykład w wyniku apelacji lub wyjaśnień europejskiego trybunału.
Udział w zorganizowanej grupie przestępczej, niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień w celu wzbogacenia się - to lista zarzutów polskiej prokuratury. Jest ona przekonana, że za publiczne pieniądze agencja kupowała sprzęt po zawyżonych cenach od firmy odzieżowej Red is Bad.
Były szef RARS cały czas zaprzecza.
W lutym mówił o "hejcie". Deklarował, że pragnie oczyścić swoje imię, ale oczekuje sprawiedliwego procesu.
Londyński sąd nie będzie rozstrzygał o meritum sprawy. Nie ocenia, czy rzeczywiście Michał K. dopuścił się, albo chociaż mógł dopuścić się zarzucanych mu czynów.
- W Anglii będą sprawdzać, czy nakaz ekstradycyjny jest ważny. Nie będzie tu argumentów w stylu: 'jestem niewinny, nie ma dowodów'. To nie jest sprawa dla brytyjskiego wymiaru sprawiedliwości - mówi Polskiemu Radiu londyński prawnik, Alexander Gościmski. Gemma Davies dodaje, że w podobnych sprawach obrona najczęściej skupia się na tym, czy po ekstradycji jej klient będzie miał prawo do sprawiedliwego procesu.
Rozprawa ws. byłego szefa RARS potrwa do czwartku. Obie strony mogą się odwołać od wyroku.
Na prośbę polskiej prokuratury brytyjska policja zatrzymała Michała K. nieco ponad rok temu. Sąd zdecydował o umieszczeniu go w pamiętającym XIX wiek więzieniu w Wandsworth na południu stolicy. Tam były szef agencji miał czekać na rozprawę ws. ekstradycji.
Po czterech wnioskach obrony udało mu się wyjść za kaucją w lutym, choć pod wieloma warunkami: od poręczenia finansowego do konieczności mieszkania pod wskazanym adresem i nieopuszczania go nocą.
Edycja tekstu: Jacek Rujna


Radio Szczecin