Od północy zarabiamy na siebie, a nie na państwo. W sobotę "dzień wolności podatkowej".
To, że wypada on w czerwcu oznacza, że prawie połowę naszych dochodów oddajemy do kasy państwa.
- Datę należy jednak traktować umownie - mówi w rozmowie z Newserią doradca podatkowy Mateusz Unisk. - Tak naprawdę nikt do końca nie wie, kiedy przypada ten dzień, natomiast organizacje pozarządowe obliczają potencjalny dzień, kiedy zaczynamy zarabiać dla siebie i na siebie.
W Polsce "dzień wolności podatkowej" przypada dość późno w porównaniu do innych krajów. - Daleko nam do USA, gdzie w tej chwili to jest kwiecień. Daleko nam do niektórych państw UE. Są jednak takie kraje, jak Niemcy, Norwegia, Szwecja, gdzie ten dzień wolności podatkowej przypada w lipcu lub sierpniu - dodaje Unisk.
Dokładne określenie "dnia wolności podatkowej" będzie możliwe dopiero po podsumowaniu budżetu, a więc po zakończeniu roku.
- Datę należy jednak traktować umownie - mówi w rozmowie z Newserią doradca podatkowy Mateusz Unisk. - Tak naprawdę nikt do końca nie wie, kiedy przypada ten dzień, natomiast organizacje pozarządowe obliczają potencjalny dzień, kiedy zaczynamy zarabiać dla siebie i na siebie.
W Polsce "dzień wolności podatkowej" przypada dość późno w porównaniu do innych krajów. - Daleko nam do USA, gdzie w tej chwili to jest kwiecień. Daleko nam do niektórych państw UE. Są jednak takie kraje, jak Niemcy, Norwegia, Szwecja, gdzie ten dzień wolności podatkowej przypada w lipcu lub sierpniu - dodaje Unisk.
Dokładne określenie "dnia wolności podatkowej" będzie możliwe dopiero po podsumowaniu budżetu, a więc po zakończeniu roku.


Radio Szczecin