Co piąty pracownik szczecińskiej Enei Operator może stracić pracę w związku z utworzeniem tzw. Centrum Usług Wspólnych.
To będzie spółka córka Enei, w której mają być zatrudnieni pracownicy różnych działów. Zdaniem związkowców, po to, by część z nich zwolnić. Energetycy zorganizowali w piątek dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Usuwali tylko awarie zagrażające życiu.
- Najpierw pracownicy trafią do Centrum Usług Wspólnych, później zostaną zwolnieni lub dostaną śmieciowe umowy o pracę - mówi Krzysztof Nawrocki z Solidarności w Enei. Tak zrobiono w spółce energetycznej Energa. - Grozi im, że przejdą do spółki, którą modnie nazywamy CUW-y - Centrum Utylizacji Wypędzonych, czyli pozbywamy się tam ludzi. Najpierw przenosimy ich do takiej spółki. Mija rok, dwa lata i dochodzimy do wniosku, że ci ludzie nie są nam potrzebni.
- Zarząd Enei uważa, że protest jest nielegalny - twierdzi rzecznik firmy Sławomir Krenczyk. - Wykracza on poza ramy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy tych sprzecznych z prawem zdarzeń muszą liczyć się z konsekwencjami.
Związkowcy mówią, że w czasie, gdy zwalnia się pracowników w oddziałach Enei, cały czas rośnie zatrudnienie w poznańskiej centrali spółki. W ciągu pięciu lat w biurze zwiększono zatrudnienie ze 100 do 400 osób.
Wszystkie związki zawodowe w Enei weszły w spór zbiorowy z dyrekcją firmy. Przedmiotem sporu są zarobki.
- Najpierw pracownicy trafią do Centrum Usług Wspólnych, później zostaną zwolnieni lub dostaną śmieciowe umowy o pracę - mówi Krzysztof Nawrocki z Solidarności w Enei. Tak zrobiono w spółce energetycznej Energa. - Grozi im, że przejdą do spółki, którą modnie nazywamy CUW-y - Centrum Utylizacji Wypędzonych, czyli pozbywamy się tam ludzi. Najpierw przenosimy ich do takiej spółki. Mija rok, dwa lata i dochodzimy do wniosku, że ci ludzie nie są nam potrzebni.
- Zarząd Enei uważa, że protest jest nielegalny - twierdzi rzecznik firmy Sławomir Krenczyk. - Wykracza on poza ramy ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Zarówno organizatorzy, jak i uczestnicy tych sprzecznych z prawem zdarzeń muszą liczyć się z konsekwencjami.
Związkowcy mówią, że w czasie, gdy zwalnia się pracowników w oddziałach Enei, cały czas rośnie zatrudnienie w poznańskiej centrali spółki. W ciągu pięciu lat w biurze zwiększono zatrudnienie ze 100 do 400 osób.
Wszystkie związki zawodowe w Enei weszły w spór zbiorowy z dyrekcją firmy. Przedmiotem sporu są zarobki.