Oni na pewno nie boją się wysiadać z samolotu w połowie drogi - ponad czterdziestu skoczków z całej Polski i kilku państw Europy przyjechało do Szczecina na spadochronowe mistrzostwa kraju, które już w sobotę zaczynają się na lotnisku w Dąbiu.
230 litrów paliwa na godzinę lotu - tyle pali szczeciński Antonov, który na swój pokład jednorazowo zabierze 12 skoczków na wysokość jednego kilometra. Rozpościera się stamtąd piękny widok na Szczecin, ale zamiast podziwiać krajobrazy - skoczkowie będą szukać jednego malutkiego punktu. Punktu, w którym mają wylądować.
- Centro, żeby zaliczyć punkty, to dwa centymetry, to punkt wielkości kapsla od butelki - wyjaśniał Paweł Grzegorek, szczeciński skoczek i jednocześnie organizator mistrzostw Polski w celności lądowania.
Zawodnicy cały czas zjeżdżają do Szczecina, a że środowisko nie jest duże i każdy zna każdego - atmosfera na lotnisku jest rodzinna. W sobotę od 9.30 lotnicza rozgrzewka, a od południa zawody.
Widzowie chcący obejrzeć podniebne akrobacje mogą zostawić swoje samochody na nowym parkingu miejskim przy ul. Hangarowej.
- Centro, żeby zaliczyć punkty, to dwa centymetry, to punkt wielkości kapsla od butelki - wyjaśniał Paweł Grzegorek, szczeciński skoczek i jednocześnie organizator mistrzostw Polski w celności lądowania.
Zawodnicy cały czas zjeżdżają do Szczecina, a że środowisko nie jest duże i każdy zna każdego - atmosfera na lotnisku jest rodzinna. W sobotę od 9.30 lotnicza rozgrzewka, a od południa zawody.
Widzowie chcący obejrzeć podniebne akrobacje mogą zostawić swoje samochody na nowym parkingu miejskim przy ul. Hangarowej.