Te perełki rodzimej motoryzacji w szczególny sposób przykuwały uwagę- zwłaszcza jedna, wyeksponowana przez Renatę Naworol.
- To Warszawa 223 z 1971 roku. Pieniędzy już w tej chwili nie liczymy, bo mamy kilkanaście samochodów, natomiast trzeba włożyć masę serca. Nawet zapach robi wszystko. Mamy też Syrenkę, tam zapach jest jeszcze bardziej specyficzny. To samochody z duszą. One wiecznie się psują, ale to już ich urok - powiedziała.
Grzegorz Rybaczuk ze Stowarzyszenia "Klasyczny Stargard" przyznaje, że w imprezie uczestniczyło blisko 300 właścicieli pieczołowicie odrestaurowanych aut.
- Klasyka amerykańska,europejska, ale też i polska. Od mercedesów poprzez citroeny, duże i małe Fiaty, Syrenki... Motoryzacja się zakończyła kilkanaście lat temu. Ryk silników, jakie one mają dźwięk. Tego teraz już nie da się skopiować - podkreślił.
Właściciele "aut z duszą" nie ukrywali natomiast, że zamierzają powiększyć swoje zbiory, z myślą o kolejnych stargardzkich zlotach Klasyków.