Były poseł Samoobrony i obserwator krymskiego referendum - Mateusz Piskorski miał w środę wygłosić prelekcję na Uniwersytecie Szczecińskim. Wykładu nie będzie, bo zgody nie wydały władze wydziału humanistycznego.
Tylko jeden z nich, profesor Ryszard Tomczyk, skontaktował się z władzami wydziału humanistycznego US. Udało mu się dowiedzieć, że Koło Naukowe "Politolog", które chciało zaprosić Piskorskiego na spotkanie pod hasłem "Polska polityka wschodnia" nie dopełniło formalności.
- Z tego co wiem, to brakowało podpisu opiekuna koła oraz dyrektora instytutu. Dziekan podjął decyzję, że ze względów formalnych, spotkanie się nie odbędzie - mówi prof. Tomczyk.
Próbowaliśmy dodzwonić się do opiekuna koła, aby sprawdzić czy zgodził się na wykład. Ma wyłączony telefon. Z informacji, które uzyskaliśmy wynika, że taką zgodę wyraził, a w oficjalnym piśmie z odmową nie ma uzasadnienia.
Sam Mateusz Piskorski od członków koła naukowego otrzymał informację, że władze uczelni nie zgodziły się na prelekcję, bo jest zbyt kontrowersyjną postacią.
- Informowałem, że nie zamierzam głosić żadnych poglądów. Chciałem powiedzieć, jakie są moje doświadczenia z okresu kryzysu ukraińskiego - tłumaczy Piskorski.
O stanowisko uczelni poprosiliśmy rzeczniczkę Uniwersytetu Szczecińskiego - Julię Poświatowską. Czekamy na komentarz.
Mateusz Piskorski był obserwatorem referendum na Krymie, które odbyło się 16 marca. Według władz półwyspu, mieszkańcy opowiedzieli się za przyłączeniem Krymu do Rosji. Państwa Zachodu uznały głosowanie za nielegalne. Mimo to, prezydent Rosji Władimir Putin zaanektował sporne terytorium.
Mateusz Piskorski to były poseł Samoobrony. Pracował także na Uniwersytecie Szczecińskim.