Nie będzie wykładu Mateusza Piskorskiego na Uniwersytecie Szczecińskim, bo organizatorzy nie dopełnili formalności - informuje uczelnia.
Były poseł Samoobrony i obserwator krymskiego referendum miał w środę wygłosić prelekcję pod hasłem "Polska polityka wschodnia".
Według władz uczelni, koło naukowe złożyło podanie o zgodę na udostępnienie sali zbyt późno, bo w piątek przed weekendem. Zostało za mało czasu m.in. na wprowadzenie zmian w planie zajęć i zapewnienie wszystkich warunków bezpieczeństwa podczas spotkania. Dodatkowo członkowie koła nie skonsultowali wykładu ze swoim opiekunem.
Uniwersytet w oświadczeniu informuje też, że zaplanowane w godzinach zajęć spotkanie nie wpisuje się w program żadnego z przedmiotów nauczanych w Instytucie Politologii i Europeistyki.
Prelekcja nie została też zgłoszona do harmonogramu zajęć przed rozpoczęciem semestru. Rzeczniczka Uniwersytetu Julia Poświatowska zapewnia, że uczelnia w wyjątkowych sytuacjach zgadza się na organizację spotkań zgłoszonych już w trakcie roku akademickiego.
- Tym razem o odmowie zadecydowały jednak sprawy formalne, o których wspomniałem wcześniej - powiedziała Poświatowska.
Z kolei przedstawiciele koła naukowego "Politolog" twierdzili we wtorek w rozmowie z naszym reporterem, że otrzymali jedynie informację, iż postać Mateusza Piskorskiego jest zbyt kontrowersyjna. W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu rzeczniczka uniwersytetu zaprzecza i zapewnia, że uczelnia kieruje się tolerancją dla wszystkich poglądów.
Mateusz Piskorski był obserwatorem referendum na Krymie, które odbyło się 16 marca. Według byłego posła Samoobrony, referendum na Krymie było uczciwe i odbywało się bez zakłóceń. Były pracownik Uniwersytetu Szczecińskiego twierdził, że Ukraińcy na Krymie nie byli zastraszani. Piskorski w trakcie konfliktu na Krymie występował w prokremlowskiej telewizji "Russia Today".
Podczas referendum, według władz półwyspu, mieszkańcy opowiedzieli się za przyłączeniem Krymu do Rosji. Państwa Zachodu uznały głosowanie za nielegalne. Mimo to, prezydent Rosji Władimir Putin zaanektował sporne terytorium.
Według władz uczelni, koło naukowe złożyło podanie o zgodę na udostępnienie sali zbyt późno, bo w piątek przed weekendem. Zostało za mało czasu m.in. na wprowadzenie zmian w planie zajęć i zapewnienie wszystkich warunków bezpieczeństwa podczas spotkania. Dodatkowo członkowie koła nie skonsultowali wykładu ze swoim opiekunem.
Uniwersytet w oświadczeniu informuje też, że zaplanowane w godzinach zajęć spotkanie nie wpisuje się w program żadnego z przedmiotów nauczanych w Instytucie Politologii i Europeistyki.
Prelekcja nie została też zgłoszona do harmonogramu zajęć przed rozpoczęciem semestru. Rzeczniczka Uniwersytetu Julia Poświatowska zapewnia, że uczelnia w wyjątkowych sytuacjach zgadza się na organizację spotkań zgłoszonych już w trakcie roku akademickiego.
- Tym razem o odmowie zadecydowały jednak sprawy formalne, o których wspomniałem wcześniej - powiedziała Poświatowska.
Z kolei przedstawiciele koła naukowego "Politolog" twierdzili we wtorek w rozmowie z naszym reporterem, że otrzymali jedynie informację, iż postać Mateusza Piskorskiego jest zbyt kontrowersyjna. W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu rzeczniczka uniwersytetu zaprzecza i zapewnia, że uczelnia kieruje się tolerancją dla wszystkich poglądów.
Mateusz Piskorski był obserwatorem referendum na Krymie, które odbyło się 16 marca. Według byłego posła Samoobrony, referendum na Krymie było uczciwe i odbywało się bez zakłóceń. Były pracownik Uniwersytetu Szczecińskiego twierdził, że Ukraińcy na Krymie nie byli zastraszani. Piskorski w trakcie konfliktu na Krymie występował w prokremlowskiej telewizji "Russia Today".
Podczas referendum, według władz półwyspu, mieszkańcy opowiedzieli się za przyłączeniem Krymu do Rosji. Państwa Zachodu uznały głosowanie za nielegalne. Mimo to, prezydent Rosji Władimir Putin zaanektował sporne terytorium.