Pracownicy i dyrektorzy miejskich spółek oraz instytucji państwowych kandydują do szczecińskiej rady miasta oraz sejmiku województwa. Najwięcej takich osób jest na listach PO oraz komitetu wyborczego firmowanego przez prezydenta Szczecina Piotra Krzystka.
Na szczecińskich listach do sejmiku stanowią oni prawie 17 procent kandydatów. O ile sami zainteresowani wątpliwości nie mają, o tyle politolodzy zgłaszają uwagi. Pierwsza jest taka, że może dojść do konfliktu interesów.
Szczeciński politolog, Krzysztof Kowalczyk, autor książki o wyborach samorządowych, jako przykład podaje sprawę kuratorów oświaty, którzy dostali się do rady miasta lub sejmiku. - W sytuacji np. likwidacji szkoły, zachodziła sprzeczność interesów. Czy ten człowiek występuje jako kurator, czy jako radny? - mówi Kowalczyk.
W tym przypadku prawo zmieniono i kuratorzy nie mogą już kandydować w wyborach.
- To samo powinno stać się z urzędnikami - podkreśla Kowalczyk. - Wyobraźmy sobie dyrektora szkoły-radnego, który głosuje budżet gminy. Tam również są wydatki na oświatę.
Politolog zwraca też uwagę, że stanowisko w administracji może stać się kartą przetargową. - Czasami jest to metoda "kupowania" radnych przez określone stanowiska. Uważam to za zjawisko patologiczne.
Kowalczyk przypomina również, że mimo lansowanych haseł odpolityczniania samorządów, większość dużych partyjnych komitetów ma działaczy-urzędników, często na wysokich stanowiskach.
Wybory samorządowe odbędą się 16 listopada.