Trwa laserowe skanowanie kadłuba statku Cemfjord, który zatonął u wybrzeży Szkocji. To część akcji poszukiwawczej, jaką prowadzą brytyjskie służby ratownicze. Na miejscu na decyzję o zejściu pod wodę czekają płetwonurkowie.
Według Piotra Stareńczaka z "Portalu Morskiego", odnalezienie żywych marynarzy graniczy z cudem.
- Gdyby ci ludzie poubierali się w skafandry termiczne i przeżyli, to już by ich odnaleziono. Prawdopodobnie wszystko wydarzyło się tak szybko, że mogli nawet nie zdążyć zareagować - mówi Stareńczak.
Załoga cementowca liczyła osiem osób. Czterech marynarzy pochodziło z Trójmiasta, jeden z centralnej Polski, a dwóch z województwa zachodniopomorskiego.
Jak udało nam się dowiedzieć, jednym z nich jest 45-letni mieszkaniec Świnoujścia. Mężczyzna przez wiele lat pracował m.in. w Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa SAR w Świnoujściu.
Do tej pory nie znaleziono nikogo. Według Stareńczaka, wszyscy mogą być wewnątrz wraku.
Cemfjord ostatni raz widziany był w piątek po południu. 83-metrowy statek płynął z transportem cementu z Aalborg w Danii do portu Runcorn w Cheshire w zachodniej Anglii. Został odnaleziony dobę później.
Wystający z wody dziób jednostki zauważyła załoga promu przepływającego przez cieśninę Pentland Firth. To ona powiadomiła służby.
- Gdyby ci ludzie poubierali się w skafandry termiczne i przeżyli, to już by ich odnaleziono. Prawdopodobnie wszystko wydarzyło się tak szybko, że mogli nawet nie zdążyć zareagować - mówi Stareńczak.
Załoga cementowca liczyła osiem osób. Czterech marynarzy pochodziło z Trójmiasta, jeden z centralnej Polski, a dwóch z województwa zachodniopomorskiego.
Jak udało nam się dowiedzieć, jednym z nich jest 45-letni mieszkaniec Świnoujścia. Mężczyzna przez wiele lat pracował m.in. w Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa SAR w Świnoujściu.
Do tej pory nie znaleziono nikogo. Według Stareńczaka, wszyscy mogą być wewnątrz wraku.
Cemfjord ostatni raz widziany był w piątek po południu. 83-metrowy statek płynął z transportem cementu z Aalborg w Danii do portu Runcorn w Cheshire w zachodniej Anglii. Został odnaleziony dobę później.
Wystający z wody dziób jednostki zauważyła załoga promu przepływającego przez cieśninę Pentland Firth. To ona powiadomiła służby.