Walczy o "wolne media", a sam był bohaterem mediów, gdy sądził się z dziennikarzem. Chodzi o posła .Nowoczesnej ze Szczecina Piotra Misiło, opisanego przez Andrzeja Marka w "Wieściach polickich".
W obronie Marka protestowali dziennikarze największych polskich mediów, w 2004 roku zamknęli się w klatkach. Spytaliśmy o tę sprawę Piotra Misiło na niedawnej konferencji prasowej.
- Wszyscy mnie później przeprosili mówiąc, że nie mieli racji. Zarówno pan Najsztub, pani Monika Olejnik, jak i wielu innych dziennikarzy. Zachęcam do zapoznania się z orzeczeniem sądu najwyższego wraz z uzasadnieniem. Nie mylmy wolności prasy, mediów, z kłamaniem. Z tym co między innymi robi pańska redakcja - powiedział naszemu reporterowi Piotr Misiło.
W środę wątek podjęła Gazeta Polska Codziennie. Dziennik opisuje przebieg sprawy "Misiło kontra Marek". Zaczęło się od artykułu, w którym Andrzej Marek opisał rzekome niejasne powiązania Misiły, wtedy naczelnika wydziału promocji, na styku biznesu i samorządu.
Obecny poseł .Nowoczesnej pozwał dziennikarza i wygrał. Marek odwołał się, złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uznając, że polski sąd wymierzył kary niewspółmierne do czynu. I ostatecznie dostał za to półtora tysiąca euro zadośćuczynienia.
- Wszyscy mnie później przeprosili mówiąc, że nie mieli racji. Zarówno pan Najsztub, pani Monika Olejnik, jak i wielu innych dziennikarzy. Zachęcam do zapoznania się z orzeczeniem sądu najwyższego wraz z uzasadnieniem. Nie mylmy wolności prasy, mediów, z kłamaniem. Z tym co między innymi robi pańska redakcja - powiedział naszemu reporterowi Piotr Misiło.
W środę wątek podjęła Gazeta Polska Codziennie. Dziennik opisuje przebieg sprawy "Misiło kontra Marek". Zaczęło się od artykułu, w którym Andrzej Marek opisał rzekome niejasne powiązania Misiły, wtedy naczelnika wydziału promocji, na styku biznesu i samorządu.
Obecny poseł .Nowoczesnej pozwał dziennikarza i wygrał. Marek odwołał się, złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka uznając, że polski sąd wymierzył kary niewspółmierne do czynu. I ostatecznie dostał za to półtora tysiąca euro zadośćuczynienia.